Proces beatyfikacyjny Jana Pawła II wkroczył w ostatnią fazę w Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych - postępowanie kanoniczne w sprawie wybranego przypadku domniemanego cudu uzdrowienia francuskiej zakonnicy Marie Simon-Pierre z zaawansowanej, raptownie postępującej choroby Parkinsona. Prace potrwają co najmniej kilka miesięcy. Niemal pewne jest, że do beatyfikacji nie dojdzie w tym roku. Istotna część procesu beatyfikacyjnego papieża Polaka zakończyła się po czterech i pół roku 19 grudnia 2009 r., gdy Benedykt XVI podpisał dekret o heroiczności jego cnót. Dochodzenie w sprawie przypadku nagłego wyzdrowienia francuskiej zakonnicy, przypisywanego wstawiennictwu Jana Pawła II, otoczone jest tajemnicą. Zaangażowane w nie osoby mają zakaz kontaktów z mediami i informowania o jego przebiegu; stąd na temat postępów prac wiadomo tylko nieoficjalnie. Pierwsi sprawą siostry z Francji zajęli się współpracujący z kongregacją lekarze, poproszeni o przedstawienie swych opinii. Mieli przedstawić je do końca marca, by zaraz po Wielkanocy mogło się odbyć posiedzenie komisji lekarskiej, która jako pierwsze gremium do zbadania cudu wypowie się w głosowaniu na ten temat. Jednak, jak poinformowało w czwartek "Il Giornale", do tej pory nie wyznaczono daty posiedzenia komisji lekarzy, gdyż dwóch z nich nie złożyło jeszcze swych ekspertyz. Według włoskiej gazety jedna z ekspertyz, która nie została jeszcze złożona, jest negatywna, to znaczy, że jej autor nie sądzi, aby wyleczenie zakonnicy było niewytłumaczalne z punktu widzenia medycyny. Właśnie z tego powodu - ujawnił dziennik - kongregacja powołała trzeciego eksperta, który musi przedstawić swą opinię. Ale negatywna opinia na tym etapie postępowania w sprawie cudu nie jest niczym nowym, gdyż w tej fazie liczyć się będzie stanowisko 7-osobowej komisji lekarskiej, na której czele stoi osobisty lekarz Benedykta XVI, kardiolog Patrizio Polisca. Dziennik twierdzi, że powodem trudności nie jest tylko problem postawienia z absolutną pewnością diagnozy co do tej choroby, lecz deklaracja jednego z lekarzy zakonnicy, który najpierw stwierdził postępującą chorobę Parkinsona, a potem, po jej wyzdrowieniu, oświadczył: "Jeśli objawy zniknęły, to znaczy to, iż pomyliłem się w diagnozie". Ale są inni neurolodzy, którzy potwierdzili, że to była choroba Parkinsona - podkreślono w artykule. Nie jest zatem wykluczone, że kiedy komisja się zbierze, zatwierdzi ten przypadek. Ale możliwe jest i to, że poprosi postulatora procesu, księdza Sławomira Odera, o przedstawienie innego przypadku. Według informacji uzyskanych przez PAP w źródłach kościelnych, nie wiadomo, kiedy lekarze złożą ekspertyzy, gdyż nie wyznaczono im żadnego terminu, w jakim mają to zrobić. Jeżeli komisja lekarska uzna, że wybranego do beatyfikacji przypadku nie można wyjaśnić z punktu widzenia medycyny, odbędzie się drugi etap prac, czyli posiedzenie komisji teologów. Na zakończenie dokumentacją zajmą kardynałowie, a potem wniosek o uznanie cudu zostanie przedłożony Benedyktowi XVI. Gdy wszystkie te etapy zostaną pozytywnie zakończone, istnieje wciąż niewielka szansa na to, że papież podpisze dekret o uznaniu cudu w lipcu, czyli przed wakacyjną przerwą. Lecz nawet wtedy beatyfikacja w tym roku jest już praktycznie niemożliwa, i to wyłącznie z powodów technicznych - zauważyło wiarygodne źródło w rozmowie z PAP. Zastrzegło jednocześnie, że nie jest to jeszcze przesądzone. Nie bez wpływu na termin beatyfikacji pozostają aspekty logistyczne takiej ceremonii z udziałem setek tysięcy ludzi. To uważa się obecnie wręcz niekiedy za ważniejsze od tempa postępowania kanonicznego. Nadzieje na wyniesienie papieża na ołtarze w październiku tego roku, podsycane przez niektóre media, przekreśliło wyznaczenie na 17 października daty wielkiej kanonizacji błogosławionych, między innymi księdza Stanisława Kazimierczyka z Krakowa, który żył w XV wieku. Emocje starał się niedawno ostudzić emerytowany prefekt Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych kardynał Jose Saraiva Martins, który powiedział, że "niewielki poślizg nie będzie tragedią". "Świat się nie zawali" - zauważył kard. Martins. Były papieski wikariusz dla diecezji rzymskiej kardynał Camillo Ruini, który w 2005 roku tuż po śmierci Jana Pawła II i po konklawe zwrócił się w imieniu kilkudziesięciu kardynałów do Benedykta XVI o wyrażenie zgody na otwarcie procesu beatyfikacyjnego, uważa, że w odpowiedzi na niecierpliwe oczekiwanie na jego zakończenie trzeba przypomnieć, że zgodnie z prawem kanonicznym mógłby się on rozpocząć dopiero po 2 kwietnia tego roku. Wtedy bowiem minęło pięć lat, jakie musi upłynąć od śmierci kandydata na ołtarze. Metropolita krakowski kardynał Stanisław Dziwisz w niedawnych wywiadach dla włoskich gazet zapewniał, że nikt nie zamierza ponaglać Benedykta XVI w sprawie terminu beatyfikacji. Zapytany o to, czy oczekiwanie na beatyfikację nie jest zbyt niecierpliwe, kardynał Dziwisz powiedział, że pragnienie wyrażone okrzykiem "Santo subito!" podczas pogrzebu "nie stoi w sprzeczności z poszanowaniem procedur i czasu wymaganego przez proces kanoniczny". "Ja zawsze mówiłem: nie zamierzamy absolutnie ponaglać Benedykta XVI, do którego należy ostateczna decyzja. Kiedy ją ogłosi, będziemy bardzo szczęśliwi. Ale wybór daty i sposób zależy tylko od papieża, który cieszy się opieką Ducha Świętego"- dodał. Ponadto zauważył: "Mamy sygnały o bardzo wielu uzdrowieniach i łaskach za wstawiennictwem Jana Pawła II. Oczywiście to jeszcze bardziej wydłużyłoby czas, jeśli konieczne okazałoby się zbadanie innego przypadku". "Ale to jest hipoteza, której nie chcę brać pod uwagę. Trzymajmy się faktów, jestem pełen ufności" - dodał osobisty sekretarz polskiego papieża. Jak wspominasz Jana Pawła II? Podyskutuj o tym na Forum