- Bądźcie świadkami tej wiary, nadziei i miłości, jakich on nieustannie nas uczył - apelował papież w bazylice św. Piotra. Na wstępie homilii, wygłoszonej po włosku, Benedykt XVI podkreślił, że piąta rocznica śmierci jego poprzednika przypada w tym roku w szczególnym czasie dla Kościoła, jakim jest Wielki Piątek. - Zgromadziliśmy się wokół ołtarza, przy grobie Apostoła Piotra, aby złożyć eucharystyczną Ofiarę za wybraną duszę Czcigodnego Jana Pawła II w piątą rocznicę jego odejścia - powiedział papież. - Czynimy to z kilkudniowym wyprzedzeniem, ponieważ 2 kwietnia przypada w tym roku w Wielki Piątek, w kontekście Wielkiego Tygodnia, jak najbardziej sprzyjającym skupieniu i modlitwie, w którym Liturgia pozwala nam w intensywniejszy sposób przeżywać na nowo ostatnie dni ziemskiego życia Jezusa - dodał Benedykt XVI witając następnie metropolitę krakowskiego kardynała Stanisława Dziwisza, osobistego sekretarza polskiego papieża oraz polskich pielgrzymów, obecnych na mszy. Jana Pawła II papież porównał do Sługi Bożego, opisanego w księdze proroka Izajasza. - Prorok Izajasz przedstawia postać Sługi Bożego, który zarazem jest Jego wybranym (...) Sługa działać będzie z niewzruszoną stanowczością, z energią, której nie utraci, zanim nie wykona zadania, jakie zostało mu postawione. A przecież nie będzie miał do swej dyspozycji tych ludzkich narzędzi, które wydają się niezastąpione w realizacji tak ogromnego planu - powiedział Benedykt XVI. Zauważył: - To, co natchniony prorok mówi o Słudze, możemy zastosować do umiłowanego Jana Pawła II. Pan powołał go na swą służbę i powierzając mu zadania wymagające coraz większej odpowiedzialności, towarzyszył mu również swoją łaską i swoją nieustanną opieką. Podczas swego długiego pontyfikatu (Jan Paweł II) nie szczędził sił w głoszeniu prawa ze stanowczością, bez słabości czy wahań, przede wszystkim gdy musiał mierzyć się z oporem, niechęcią i odmową. - Całe życie Czcigodnego Jana Pawła II upłynęło pod znakiem miłości, zdolności dawania siebie w sposób wielkoduszny, bez zastrzeżeń, bez miary, bez kalkulacji. Tym, co nim powodowało, była miłość do Chrystusa, któremu poświęcił życie, miłość obfita i bezwarunkowa. I właśnie dlatego, że coraz bardziej zbliżał się do Boga w Miłości, mógł stać się towarzyszem drogi współczesnego człowieka, rozsiewając w świecie woń Miłości Boga - mówił papież. - Kto miał radość znać go i stykać się z nim, namacalnie przekonać się mógł, jak żywe była w nim pewność "oglądania dobroci Pańskiej w ziemi żyjących" - podkreślił. - Pewność ta - stwierdził Benedykt XVI - towarzyszyła mu w ciągu całego życia, a w sposób szczególny wyraziła się w ostatnim okresie jego pielgrzymowania na tej ziemi. - Postępująca słabość fizyczna nigdy nie nadszarpnęła jego wiary jak skała, jego świetlanej nadziei, jego żarliwej miłości. Pozwolił się spalać dla Chrystusa, dla całego świata: jego cierpienie było cierpieniem znoszonym do końca z miłości i z miłością - powiedział papież. Na zakończenie homilii Benedykt XVI zwrócił się po polsku pozdrawiając obecnych na mszy Polaków: - Gromadzicie się licznie wokół grobu Czcigodnego Sługi Bożego ze szczególnym sentymentem, jako córki i synowie tej samej ziemi, wyrastający w tej samej kulturze i duchowej tradycji. - Życie i dzieło Jana Pawła II, wielkiego Polaka, może być dla Was powodem do dumy. Trzeba jednak byście pamiętali, że jest to również wielkie wezwanie, abyście byli wiernymi świadkami tej wiary, nadziei i miłości, jakich on nieustannie nas uczył. Przez wstawiennictwo Jana Pawła II niech was zawsze umacnia Boże błogosławieństwo - dodał Benedykt XVI po polsku.