W obszernym sprawozdaniu z obrad znalazły się słowa uznania i szacunku dla osób homoseksualnych i przytoczono opinie o konieczności otwarcia wobec nich. Podkreślono, że doszła do głosu potrzeba podjęcia "odważnych decyzji duszpasterskich". Odnotowane zostały też różnice zdań w podejściu do osób rozwiedzionych, które są w nowych związkach i apele o dopuszczenie ich do komunii pod ściśle określonymi warunkami. Arcybiskup Gądecki powiedział Radiu Watykańskiemu, że dokument ogłoszony w poniedziałek jest nie do przyjęcia dla wielu biskupów i wyraził opinię, że odchodzi się od nauczania Jana Pawła II. - A nawet widać w nim ślady antymałżeńskiej ideologii - ocenił metropolita poznański, cytowany przez papieską rozgłośnię. Jego zdaniem tekst ten świadczy również o braku jasnej wizji celu samego zgromadzenia synodalnego. - Czy celem tego synodu jest duszpasterskie wsparcie rodziny w trudnościach, czy też tym celem są kazusy specjalne? - zapytał abp Gądecki. - Naszym głównym zadaniem duszpasterskim jest wsparcie rodziny, a nie uderzanie w nią, eksponowanie tych trudnych sytuacji, które istnieją, ale które nie stanowią jądra samej rodziny i nie przekreślają konieczności wsparcia, które powinniśmy dać dobrym, normalnym, zwykłym rodzinom, które walczą nie tyle może o przetrwanie, ile o wierność - oświadczył przewodniczący Episkopatu Polski. W jego opinii w odniesieniu do spraw małżeństwa i rodziny zastosowano pewne kryteria, które budzą wątpliwość. - W dyskusji zwrócono również uwagę, że doktryna przedstawiona w dokumencie w ogóle pominęła temat grzechu. Jakby pogląd światowy zwyciężył i wszystko było niedoskonałością, która prowadzi do doskonałości - zauważył. Arcybiskup odniósł się następnie do fragmentu dokumentu, w którym mowa jest o tym, że Kościół szczególną uwagę kieruje pod adresem dzieci żyjących z parami osób tej samej płci i powtarza, że na pierwszym miejscu muszą być zawsze "potrzeby i prawa najmłodszych". - Punkty, które dotyczą powierzenia dzieci parom jednopłciowym, są sformułowane nieco w taki sposób, jakby pochwalały tę sytuację. To też jest minus tego tekstu, który zamiast być zachętą do wierności, wartości rodziny, wydaje się akceptować wszystko, tak jak jest - skomentował przewodniczący Episkopatu Polski. - Powstaje też wrażenie, że dotąd nauczanie Kościoła było niemiłosierne, podczas gdy teraz zacznie się nauczanie miłosierne - skonstatował abp Gądecki. W komentowanym przez niego obszernym sprawozdaniu z obrad synodu poinformowano, że niektórzy jego uczestnicy poparli utrzymanie dotychczasowej dyscypliny w podejściu do rozwiedzionych, opartej na "fundamencie teologicznym", czyli niedopuszczanie ich do sakramentu komunii. - Inni zaś opowiedzieli się za większym otwarciem pod ściśle określonymi warunkami w sytuacjach, których nie można rozwiązać, nie powodując nowych niesprawiedliwości i cierpień - wyjaśnił Watykan. Zastrzegł, że w opinii części uczestników dyskusji ewentualne dopuszczenie do sakramentów musiałoby zostać poprzedzone przez pokutę, za którą odpowiedzialność ponosiłby biskup diecezjalny. Jako drugi wymóg wymienia się "jasne zaangażowanie na rzecz dzieci" z poprzednich związków. Postulowano, by tego typu decyzje nie miały charakteru ogólnego, lecz by zgoda wydawana była w indywidualnych przypadkach, po dokładnej analizie konkretnej sytuacji. Kolejny punkt dokumentu głosi, że "osoby homoseksualne mają walory i przymioty do zaoferowania wspólnocie chrześcijańskiej". Postawiono następnie pytanie, zachęcając do refleksji: "Czy jesteśmy w stanie przyjąć te osoby, gwarantując im braterstwo w naszych społecznościach?". "Często ludzie ci pragną spotkać Kościół, który będzie dla nich gościnnym domem. Czy nasze wspólnoty są w stanie nim być, akceptując i szanując ich orientację seksualną bez naruszania doktryny katolickiej w sprawie rodziny i małżeństwa?" - napisano w relacji. Wtorkowa włoska prasa pisze, że na synodzie doszło do przełomu, gdyż tak ocenia dojście do głosu zwolenników otwarcia wobec rozwodników i par homoseksualnych. "Corriere della Sera" kładzie nacisk na głosy na synodzie o potrzebie ochrony praw homoseksualistów. Przekonany jest o tym też zwolennik linii otwarcia, arcybiskup stolicy Austrii kardynał Christoph Schoenborn, który powiedział tej gazecie: "W Wiedniu poznałem dwóch mężczyzn o orientacji homoseksualnej, którzy żyją razem od dawna, zawarli umowę cywilną. Widziałem, jak sobie pomagali, gdy jeden z nich ciężko zachorował". - To było wspaniałe, po ludzku i po chrześcijańsku, jak jeden zajmował się drugim i był przy nim - dodał kardynał Schoenborn. Podkreślił, że "nawet jeśli nie aprobujemy takiej formy seksualności, możemy pokłonić się przed wzorcowymi zachowaniami ludzkimi".