Metropolita lubelski abp Budzik jest członkiem zespołu Kościoła katolickiego w Polsce, który przez ponad dwa lata prowadził rozmowy z zespołem Rosyjskiego Kościoła Prawosławnego w sprawie wspólnego dokumentu. Zostanie on podpisany podczas wizyty w Warszawie patriarchy Moskwy i całej Rusi Cyryla. PAP: Księże arcybiskupie, jakie znaczenie będzie miała pierwsza w historii wizyta patriarchy Rosyjskiego Kościoła Prawosławnego w Polsce? Abp Budzik: - Jednym z celów wizyty jest podpisanie wspólnego przesłania Kościołów: katolickiego w Polsce i prawosławnego w Rosji - do naszych Kościołów i narodów. Będzie to pierwszy wspólny dokument w historii obu Kościołów, które mają za sobą ponad tysiąc lat sąsiedztwa, które było naznaczone walką o wpływy, wzajemną niechęcią, a przynajmniej obojętnością. W tym kontekście z całą pewnością będzie to wydarzenie historyczne. Patriarcha Cyryl przyjedzie do naszego kraju na zaproszenie Kościoła Prawosławnego w Polsce, jest to rutynowa wizyta, którą odbywa w Autokefalicznych Kościołach Prawosławnych. Niemniej jednak tradycja prawosławna przewiduje kolejność wizyt, jakie składa nowy patriarcha poszczególnym Kościołom prawosławnym. Najpierw odwiedza największe Kościoły, następnie mniejsze. Istotne znaczenie ma fakt, że patriarcha Cyryl przyjeżdża do Polski poza kolejnością. Jak przebiegały prace nad wspólnym dokumentem zespołów: katolickiego i prawosławnego? Czy były jakieś kontrowersje? - Nie było problemów z częścią teologiczną dokumentu, podkreślającą, że jako chrześcijanie jesteśmy wezwani do budowania jedności, pokoju i pojednania. Podobnie w części przypominającej o wartościach, o których jako chrześcijanie winniśmy dawać wspólne świadectwo. Natomiast dłużej zastanawialiśmy się nad wspólnym spojrzeniem na historię, pojawiło się pytanie, czy mamy dotykać konkretnych bolesnych wydarzeń z naszej wspólnej przeszłości. Jakie przeszkody stanęły na drodze do wypracowania wspólnego komentarza do kwestii historycznych? - Obie strony doszły do przekonania, że szczegółowe poruszanie tych spraw w krótkim dokumencie byłoby niewłaściwe. Wzbudziłoby to kontrowersje, a tym samym byłoby przeszkodą do pojednania. W każdym przypadku widzenie wspólnej historii jest inne. Konieczny jest pewien proces, który doprowadzi do pogłębienia świadomości historycznej obu stron. Każdy z nas patrzy na historię w sposób subiektywny, istnieją stereotypy, z którymi trzeba walczyć. Zatrzymaliśmy się na ogólnym stwierdzeniu, że jedna i druga strona powinna prosić Boga o przebaczenie. Dokument nie jest zamknięciem, ale początkiem drogi dialogu, dlatego wchodzenie w szczegóły wyrządzonych sobie nawzajem krzywd byłoby przedwczesne. Czy wspólny dokument Kościołów: prawosławnego i katolickiego ma znaczenie w kontekście politycznym? - Myślę, że dokument będzie wsparciem także dla dążeń politycznych do pojednania, dla dobra obu narodów. Pojednanie pomiędzy narodami polskim i rosyjskim nie może być procesem tylko odgórnym, ale przede wszystkim oddolnym, który zaczyna się w sercu pojedynczego człowieka. Ludzie wierzący wiedzą, że ten proces zaczyna się od pojednania z Bogiem. Kto był inicjatorem dokumentu? - W ostatnich latach często rozmawialiśmy w Episkopacie o jakimś kroku w kierunku Rosyjskiego Kościoła Prawosławnego. Także ze strony Patriarchatu Moskiewskiego pojawiły się takie dążenia po wstąpieniu na tron patriarszy Cyryla. Pierwszym elementem dialogu była wizyta mnichów prawosławnych we wrześniu 2009 r. w Polsce. Był to ważny krok, mnisi spotkali się z najważniejszymi hierarchami, byli w Warszawie, Częstochowie, Gnieźnie. Na początku roku 2010 nastąpiła wymiana listów pomiędzy naszymi Kościołami, zostały powołane zespoły, które w wyniku trwającego ponad dwa lata dialogu przygotowały wspólny dokument. Jakie jest główne przesłanie dokumentu? - Jest to dokument wzywający oba narody i Kościoły do zbliżenia, pojednania, przebaczenia sobie wzajemnych krzywd oraz wspólnego spojrzenia w przeszłość w perspektywie przyszłości. Dokument ten wzywa do obrony wartości chrześcijańskich, które stanowiły fundament historii europejskiej i powinny nadal stanowić fundament ładu europejskiego. Jest też wezwaniem skierowanym do historyków i ludzi dobrej do poszukiwania prawdy, byśmy mogli zbliżyć się do wspólnej oceny bolesnych wydarzeń przeszłości. Nasuwa się tu porównanie do wymiany listów między episkopatami Polski i Niemiec w 1965 r. w ramach kończącego się Soboru Watykańskiego II. Tamta wymiana listów była początkiem zupełnie nowych stosunków między Polską a Niemcami. Są jednak istotne różnice: tam były osobne dokumenty w ramach Kościoła katolickiego. Tu mamy wspólny dokument dwóch chrześcijańskich Kościołów. Jak dotychczas układały się stosunki Kościołów: katolickiego i prawosławnego w naszym kraju, a także z Rosyjskim Kościołem Prawosławnym? - Sobór Watykański II otworzył się w sposób szczególny na dialog z innymi Kościołami. Dlatego też członków innych Kościołów nazywamy naszymi braćmi - nie mówimy już o nich: schizmatycy, heretycy. Kościoły: katolicki i prawosławny w Polsce mają dobre relacje. Podam przykład Lublina, gdzie od lat istnieją bardzo dobre kontakty z ordynariuszem prawosławnej diecezji lubelsko-chełmskiej arcybiskupem Ablem i jego wspólnotą wiernych. Mam nadzieję, że dokument, który zostanie podpisany przez oba Kościoły, będzie początkiem braterskiego dialogu między naszymi Kościołami i przyczyni się do pojednania naszych narodów. Kościół katolicki miał bardzo duży wpływ na kształtowanie się naszej kultury, tradycji i historii. Podobnie można powiedzieć o Kościele prawosławnym w Rosji. Papież Jan Paweł II chciał odbyć podróż do Moskwy, wiemy, że nie udało się zrealizować tego zamiaru. Czy od tamtej pory stosunki Watykanu i Cerkwi rosyjskiej uległy zmianie? - Dialog, który podejmujemy, nie jest oficjalnym dialogiem Kościoła katolickiego z Kościołem prawosławnym. Nie wkraczamy tutaj w kompetencje Stolicy Apostolskiej, jakkolwiek Ojciec Święty wie o tej inicjatywie i popiera ją. Dialog Stolicy Apostolskiej z prawosławiem ma charakter teologiczny i jest ożywiany nadzieją na poprawienie wzajemnych relacji i dążenie do pojednania. Gorącym pragnieniem chrześcijan byłoby osiągnięcie pełnej komunii: spotkanie przy stole eucharystycznym. Ale ten cel wydaje się na razie odległy. Nie możemy go jednak wykreślić z naszych pragnień, bo sprzeniewierzylibyśmy się Ewangelii. Rozmawiali: Stanisław Karnacewicz, Paweł Rozwód