Amy Macdonald zadebiutowała w 2007 roku bardzo udaną płytą "This Is The Life", po czym wytraciła rozpęd. Nowy album 22-letniej Szkotki jest zupełnie bezbarwny. Między bajki należy włożyć opowieści wokalistki o tym, że druga płyta jest mocniejsza, cięższa i bardziej punkowa. Nic takiego się nie dzieje. Macdonald wciąż śpiewa i gra pop, z tym że piosenki nie mają już ani charakteru, ani tym bardziej duszy. Owszem, gitara elektryczna wchodzi tu częściej niż na "This Is The Life", zwiększyła się także rola instrumentów klawiszowych. Zmieniły się odwołania. Tym razem Amy chętniej nawiązuje do twórczości The Killers czy ukochanego zespołu Travis, niż do radosnej, countrowej estetyki, co charakteryzowało pierwszy album. Problem w tym, że nowe założenia nie zbiegły się u młodej artystki z przypływem weny. Palce jednej ręki to za dużo, by policzyć porywające utwory na "A Curious Thing". Trudno byłoby wskazać nawet jeden. Całkiem niezła jest szybka piosenka "Next Big Thing" (jest tu dynamika, jest pomysł, dobrze rozwijająca się melodia), da się słuchać singla "Tell Me That It's Over" czy killersowego "Spark". Zgrabnie wyszedł Amy akustyczny cover "Dancing In The Dark", utworu Bruce'a Springsteena (ścieżka bonusowa). I to by było na tyle. Przez ostatnie dwa lata Szkotka koncertowała bez wytchnienia. Jednych wykonawców mobilizuje to, by w hotelach, na kolanie, mimo zmęczenia, tworzyć rzeczy jeszcze lepsze. U Amy najwyraźniej było na odwrót. Na albumie "A Curious Thing" wydaje się być strasznie... wydrenowana. Próżno tu szukać utworów równie udanych, co "Let's Start A Band", "This Is The Life" czy "Poison Prince". Melodie nie potrafią odlecieć, aranżacje Pete'a Wilkinsona może i są bogatsze, ale nie rzucają na kolana. Wszystko jest tu co najwyżej poprawne, czyli przeciętne. Nie zachwycają również teksty. Amy śpiewa o tym, że sława jej nie interesuje, nie chce się nadto lansować, ani ślepo podążać za modą. Poza tym najważniejsze jest być sobą oraz kochać i być kochaną. Zdrowe podejście do życia nie może być jednak przyzwoleniem na zanudzanie słuchacza. 4/10 Czytaj recenzje płytowe na stronach INTERIA.PL!