Owładnięta misją szerzenia satanizmu piosenkarka długo czekała na maryjne święto, które mogłaby sprofanować swoją obecnością. Dlatego przez tyle lat (trzydzieści) nie przyjeżdżała do Polski - zawsze kiedy wypadało Wniebowzięcie albo Niepokalane Poczęcie, miała inne obowiązki. A to wywiad dla "Rolling Stone'a", a to sesja zdjęciowa, a to nagrania w studiu, a to występ w telewizji. - Nareszcie! - zaśmiała się złowieszczo, przeglądając po raz setny ulubione rozdziały z LaVeya. Madonna dopięła swego. 15 sierpnia wystąpi w Polsce, prowokując miliony katolików swoim występem w święto Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny. Dwa dni wcześniej zaśpiewa w Pradze. Cztery dni wcześniej w Kopenhadze. Tydzień wcześniej w Goeteburgu. Trzy dni później w Monachium. Pięć dni później w Lublanie. Spośród kilkudziesięciu koncertów to właśnie nasz został wybrany do realizacji podłych zamiarów - to kolejny smutny rozdział w ciągnącej się już od wieków martyrologii naszego narodu. Zobacz video z trwającej trasy koncertowej Madonny: Pójście do kościoła ze świadomością, że wieczorem wystąpi ta ladacznica Madonna to rzecz nie do pomyślenia. Warszawski koncert to prowokacja i hańba, upokorzenie i kpina, Amerykanka dobrze o tym wie i nic sobie z tego nie robi. To nie jest prymitywny marketing. Madonna już nie musi się promować tanimi prowokacjami, ona chce czegoś więcej i dlatego staje do walki o rząd dusz. Każe nam wybierać. - Ja albo Ona - stawia jasno sprawę, paląc kolejnego kota (Mruczusia). Michał Michalak PS. To tylko koncert. Zobacz teledyski Madonny na stronach INTERIA.PL. Czytaj też felieton Romana Graczyka: Madonna i cud nad Wisłą.