Muzycy U2 spełnili swoje wielkie marzenie. Stworzyli musical. Ogromnym kosztem. Przygotowywanie tego materiału trwało dziewięć lat i pochłonęło mnóstwo pieniędzy. Najpierw ustalmy, czym jest ten album. To nie jest nowa płyta U2, mimo że już w pierwszych dźwiękach rozpoznamy charakterystyczne dla The Edge'e pulsujące brzmienie gitary. To musical, w którym dotychczasowa twórczość wokalisty i gitarzysty irlandzkiej grupy jest gdzieś na trzecim planie. W utworach słyszymy przede wszystkim głosy obsady musicalu, udział Bono jest marginalny. Również The Edge skromnie chowa się często z gitarą za sekcję smyczkową, dętą czy wielogłos śpiewających aktorów. Z drugiej strony nawet to nie pozwala całkowicie zerwać tej cienkiej nici łączącej twórczość U2 z tym projektem - choćby odtwórca głównej roli Reeve Carney ma wokal o podobnej barwie co Bono, wprawiając słuchacza w pewną konsternację. Całkiem spory jest rozrzut stylistyczny na tej płycie - od typowo musicalowych, podniosłych ballad ("I Just Can't Walk Away"), przez disco w stylu lat 80. ("A Freak Like Me Needs Company") czy urzekający walczyk ("DIY World"), po kompozycję rapowo-popowo-hardrockową ("Pull The Trigger"). Spoiwem jest oczywiście historia Petera Parkera, czyli tytułowego Spider-Mana. Mnóstwo wysiłku włożyli Bono i The Edge, by doprowadzić do premiery tego dzieła. Trudno jednym tchem wymienić wszystkie przeszkody, które piętrzyły się od 2002 roku: śmierć Tony'ego Adamsa, pomysłodawcy projektu, liczne zmiany obsady i załogi tworzącej show, kontuzje aktorów związane z wymaganymi przez scenariusz akrobacjami, wciąż zwiększający się budżet (aż do 75 milionów dolarów), nieudane pokazy przedpremierowe. Można podejrzewać, że właśnie przez to zamieszenie nie ukazała się zapowiadana wcześniej płyta U2 - "Songs Of Ascent". Zwieńczeniem premiery musicalu jest omawiany album, którego produkcji podjął się stały współpracownik U2 - Steve Lillywhite. To 14 utworów, które nie były pisane na kolanie, a precyzyjnie tkane przez te dziewięć lat. Są to bardzo dopieszczone kompozycje. Bono i The Edge nie ukrywają, że porywając się na musical, chcieli rzucić rękawicę Andrew Lloyd Webberowi. I choć Brytyjczyk pozostaje mistrzem w tej kategorii, to niewątpliwie duet panów z U2 nawiązał rywalizację. 7/10 Czytaj recenzje płytowe na stronach INTERIA.PL!