W piątek, 19 listopada, ukaże się piąty album Rihanny - "Loud". Tym razem wokalistka kłania się m.in. tanecznym rytmom, czego dowodem pierwszy singel "Only Girl In The World" (zobacz teledysk!). "Nic nie może się równać z albumem, który właśnie nagrałam" - przechwala się gwiazda. Posłuchaj wydawnictwa "Loud" na stronach INTERIA.PL! Wydaniu nowej płyty towarzyszy również kolejna już transformacja wizerunkowa pochodzącej z Barbadosu wokalistki. Rihanna i jej styliści, menedżerowie itd. w niezwykle umiejętny sposób dbają o to, by odbiorcy za każdym razem otrzymywali inny produkt. Trochę matematyki O sile oddziaływania Rihanny na popowy rynek najlepiej zaświadczy liczba wylansowanych przez nią przebojów. Wynotowałem wszystkie jej single, które znalazły się w czołówce prestiżowej listy "Billboard Hot 100". Oto one: "Pon De Replay", "SOS", "Unfaithful", "Break It Off", "Umbrella", "Shut Up And Drive", "Hate That I Love You", "Don't Stop The Music", "Take A Bow", "Disturbia", "Rehab", "Russian Roulette", "Hard", "Rude Boy", "Only Girl In The World" (dodatkowo wymienić należałoby singel "Te Amo", który cieszył się dużą popularnością w Europie). Łącznie mamy więc aż 15 hitów! Mająca dziś zaledwie 22 lata Rihanna karierę zaczęła w 2005 roku - daje nam to więc aż trzy przeboje rocznie! Jak to się zaczęło? W 2003 roku na Barbadosie wypoczywał muzyczny producent Evan Rogers. Gdy przyjaciele Rihanny dowiedzieli się o tym, zaciągnęli ją do niego, reklamując dziewczynę jako wielki talent. Rogers zgodził się przesłuchać 15-letnią Robyn, bo tak brzmi prawdziwe imię wokalistki. Zaśpiewała mu wówczas utwór "Emotion", z repertuaru żeńskiego tria Destiny's Child. Wykonanie spodobało się na tyle, że obiecał jej pomoc w zrobieniu kariery. Kilka miesięcy później Rihanna i jej mama, za namową Rogersa, przeprowadziły się do USA - początkowo mieszkały u producenta i jego żony w Connecticut. W oszlifowaniu talentu z Barbadosu zdecydował się pomóc Rogersowi zaprzyjaźniony muzyk i jego stały współpracownik - Carl Sturken. We trójkę zarejestrowali cztery piosenki demo (zajęło im to rok, ponieważ Rihanna dużo czasu poświęcała na szkołę). Rozesłali je kilku wytwórniom. Dziewczyną zainteresowała się Def Jam, należąca do znanego rapera Jaya-Z. To właśnie on przesłuchiwał Rihannę i od razu zdecydował się na podpisanie kontraktu. W 2005 roku ukazała się jej pierwsza płyta "Music Of The Sun", silnie inspirowana karaibskimi rytmami. Krytyka Recenzenci prestiżowych magazynów na entuzjazm Rihanny i jej promotora wylali jednak kubeł zimnej wody. Magazyn "Rolling Stone" dał albumowi zaledwie dwie i pół gwiazdki na pięć możliwych, twierdząc, że piosenki debiutantki nie wpadają w ucho i że brakuje im kunsztu. Z kolei "Slant" ocenił "Music Of The Sun" taką samą notą jak "RS". Dziennikarz Sal Cinquemani uznał Rihannę za jedną z wielu bezbarwnych popowych szansonistek i zarzucił jej, że po odjęciu dancehallowej otoczki, zostaje zwykła "zrzynka" z Beyonce. Suchej nitki na płycie nie zostawił także tygodnik "Entertainment Weekly", który porównał Rihannę do... Lou Begi. Dodać należy, że właściwie każdy kolejny album wokalistki spotykał się z niezadowoleniem części krytyków. Stosunkowo najlepiej przyjęta została płyta "Rated R" z 2009 roku. "Właściwe to chciałam nazwać ten album 'Such a Fucking Lady', ale kilka sklepów nie pozwoliło na to..." - wyjawiła Rihanna w jednym z wywiadów. Osobisty dramat Najtrudniejszy moment w karierze Rihanny nie był jednak związany z krytycznymi opiniami czy też jakimś spadkiem popularności, bo taki ani razu w ciągu tych pięciu lat nie nastąpił. W lutym 2009 roku jej ówczesny chłopak, Chris Brown, pobił ją bardzo dotkliwie. Z raportu policji wynikało, że raper uderzał głową swojej dziewczyny o szybę w samochodzie, bił ją po twarzy i dusił. "W jego oczach nie było duszy, tylko pustka. Nie wiedziałam, co może się zdarzyć. On był absolutnie nieprzewidywalny. Kiedy spojrzałam na niego, nie widziałam w nim człowieka. To nie był człowiek, który mówił do mnie 'Kocham cię', to nie były te oczy" - wspomina gwiazda. Specjalizujący się w skandalach serwis TMZ już dzień po zdarzeniu opublikował wstrząsające zdjęcie policyjne posiniaczonej, poranionej twarzy Rihanny. "To było upokarzające. Nie jest to zdjęcie, które chcielibyście każdemu pokazać. Czułam się wykorzystana. Zrobiono z tego rozrywkowy temat w internecie, a to przecież moje życie. Byłam szczególnie rozczarowana, kiedy się dowiedziałam, że stoją za tym (za wyciekiem zdjęcia - przyp. red.) dwie kobiety" - powiedziała Rihanna. Jak można się domyślić, najtrudniejsze do zniesienia i wyleczenia okazały się jednak rany psychiczne. Wokalistka odwołała wszystkie koncerty i całymi dniami nie wychodziła z domu. Po kilku miesiącach trauma minęła. Dramatyczne wydarzenie nie pozostało jednak bez wpływu na twórczość gwiazdy. Efektem był bardziej ponury od poprzednich album "Rated R", a swoistym zamknięciem tej historii singel "Love The Way You Lie", nagrany z Eminemem. Piosenka, opowiadająca o toksycznych związkach, okazała się wielkim przebojem, a Rihanna zaprzyjaźniła się z białym królem rapu. Nie było to łatwe, bowiem - jak opowiada wokalistka - Eminem jest małomówny i tajemniczy nawet w gronie najbliższych. "Tekst tej piosenki jest głęboki, piękny i intensywny. Opowiada o czymś, co rozumiem, z czym mogę się utożsamiać" - przekonywała RiRi. Zobacz teledysk do "Love The Way You Lie!" Metamorfozy Rihanna już od pięciu lat utrzymuje się na topie dzięki temu, że jest niezwykle elastyczna, a jej współpracownicy wyjątkowo kreatywni. Za każdym razem, kiedy wydaje płytę, otrzymujemy wokalistkę w innym wydaniu. Przemiany dotyczą piosenek - od dancehallu i r'n'b, przez urban, po dance - ale także, a może przede wszystkim, image'u. Obecnie 22-latka prezentuje nam się jako czerwonowłosa księżniczka, pokazuje się w kwiecistych kreacjach i pełnych kwiatów scenografiach, akcentowana jest dziewczęca strona jej osobowości. To oblicze zaskakuje, biorąc pod uwagę, że jeszcze podczas promowania płyty "Rated R", Rihanna widywana była w ekstrawaganckich, wyzywających kreacjach i nie mniej ekstrawaganckich, krótkich fryzurach, które inspirowała podobno nasza Anja Rubik. Z kolei w 2008 roku Rihanna paradowała w obcisłych, często lateksowych kostiumach, a przedmioty, które dzierżyła w rękach, sprawiły, że przypisywano ją w żartach do nurtu sado-maso. Żarty się skończyły, gdy rok później wokalistka pokazała światu okładkę singla "Russian Roullette", na której oplatał ją drut kolczasty. Wtedy już zupełnie poważnie zarzucano Rihannie promowanie sadomasochizmu. Była to, jak dotąd, najbardziej śmiała wolta wizerunkowa w jej karierze. Na samym początku eksponowano natomiast karaibskie korzenie piosenkarki - ciemne włosy, kolorowe topy, bluzki, do których najlepiej pasowały - zdaniem ówczesnych stylistów Rihanny - zwykłe dżinsy. Wokalistka bywała często krytykowana za stroje - zarzucano jej, że są zbyt skąpe, zbyt dziwaczne, zbyt obcisłe, zbyt prowokujące itd. Co na to sama artystka? "Uwielbiam, kiedy ludzie nienawidzą mnie za to, że się seksownie ubieram" - przekonuje ze śmiechem Rihanna. Michał Michalak Zobacz najnowszy teledysk Rihanny do piosenki "What's My Name?", nagranej w duecie z Drake'iem!