Z przebojami lata jest tak, że grane są na okrągło. Jeśli jest to piosenka, która wpadła nam w ucho - wspaniale. Daft Pank, "Get Lucky"? Idealnie, cudownie. Dorsz jeszcze pyszniejszy. Ale zdarza się i tak, że jesteśmy molestowani piosenką, która przyprawia nas o mdłości, a właściciel smażalni ani myśli przełączać stację radiową. I wtedy dorsz już taki pyszny nie jest, a flądra to już w ogóle. Oto dziewięć piosenek, które tego lata trochę nas denerwują, żeby nie powiedzieć, że denerwują nas najbardziej ze wszystkich piosenek. Miley Cyrus - "We Can't Stop" Im bardziej Miley chce pokazać, jak bardzo jest niegrzeczna i imprezowa, tym bardziej desperacko to wygląda. Miał być imprezowy hymn, a wyszła pioseneczka, które rozkręcić może co najwyżej spotkanie kółka szachowego. Red Lips - "To co nam było" To nie jest piosenka Eweliny Lisowskiej? Szok. Półfinaliści "Must Be The Music" udający Ewelinę Lisowską prezentują luźne podejście do gramatyki i stylistyki ("To co nam było / Co nam się zdarzyło / Do ułożenia w głowie mam"), a my pozwolimy sobie równie nonszalancko wyłączyć ten utwór. Paramore - "Still Into You" Kontrolowany infantylizm tej kompozycji (i teledysku) wcale nie sprawił, że przebój Paramore stał się dowcipny. Hayley Williams i spółka z takim zapałem rzucili się do nagrywania lekkich, popowych hitów, że już prawie zapomnieli o inspiracjach, które ich ukształtowały. Najwyraźniej miejsce między Pink a Taylor Swift okazało się wygodne. Enej - "Symetryczno-liryczna" Oni też postawili na dowcip i znów nikt się nie śmieje. Enej może i fajny, nóżka chodzi, a jak, ale ile razy można nagrywać ten sam utwór pod różnymi tytułami? Liber i Natalia Szroeder - "Nie patrzę w dół" Kiedy piękna Natalia Szroeder, przy akompaniamencie fortepianu i Libera, po raz kolejny znajduje w sobie moc, by nie patrzeć w dół i iść przed siebie, to aż chce się ją po krakowsku popędzić: a idźże! Marta Podulka - "Nieodkryty ląd" Kolejna bohaterka talent shows, która miała być ambitna, artystyczna i w ogóle, a kończy, nagrywając mainstreamowe pioseneczki pozbawione śladu ambicji. Żwawy to utwór, owszem. I tyle komplementów. Michael Bublé - "It's a Beautiful Day" Kiedy namaszczony na współczesnego Franka Sinatrę piosenkarz postanawia jednak pójść w estetykę Bruno Marsa i Robbiego Williamsa, to nie zawsze kończy się to dobrze. Tu skończyło się na utworze totalnie przesłodzonym. Wolimy Michaela Bublé w wersji niskokalorycznej. Honey - "Nie powiem jak" To nie mów! Patrycja Markowska - "Dzień za dniem" Ta piosenka eksponuje wszystko, co najgorsze w twórczości Patrycji Markowskiej. Częstochowska grafomania, rybnickie metafory, udawany rock, pretensjonalność i banał. Był kiedyś taki prześmiewczy filmik "Radio Friendly Song", w którym satyryk Jon Lajoie nabijał się z tandetnych przebojów pisanych pod radio. Opis komika znakomicie pasuje do tej piosenki, jak i do pozostałych: A Was które przeboje tegorocznych wakacji irytują najbardziej?