Tytuł sugeruje, że oto stoimy u progu seksualnej rewolucji. Patrząc na erotyczne sesje i teledyski androginicznego Madoksa, widzimy obyczajowego powstańca, który ma wielką ochotę, by tę rewolucję przeprowadzić. Ale co z piosenkami? Każda rewolucja, a seksualna zwłaszcza, potrzebuje hymnu, a najlepiej - hymnów. Lady Gaga, na ten przykład, śpiewając "Born This Way", wyrażała manifest nastolatków wypchniętych na margines społecznej akceptacji. I ci nastolatkowie na koncertach oddają jej hołdy, bo się z tym przesłaniem bardzo utożsamiają. Chcący reprezentować nurty genderowe Madox wizerunek ma, ale brakuje mu charyzmy, by takie manifesty wykonywać. Okazuje się, że to powstaniec bez amunicji. Znany z "Mam talent" wokalista śpiewa głównie po francusku, co dodaje płycie uroku i już na dzień dobry odróżnia ją od innych popowych propozycji na rodzimym rynku. Wokal Madoksa bywa intrygujący, ale tylko w dolnych rejestrach. Kiedy zaczyna wspinać się po pięciolinii, niebezpiecznie zbliża się do monotonnego, kociego miauczenia (np. w "There Is No..."). Nie ma emocjonalnej dywersyfikacji w jego głosie, nie potrafi sugerować emocji, co bardzo by się przydało, zwłaszcza nieznającym francuskiego (jak choćby wyżej podpisany). Interpretacje wydają się po prostu płaskie. Spłaszczają się również - wraz z kolejnymi numerami na płycie - aranżacje. O ile pierwsze utwory zaciekawiają (udana ścieżka otwierająca album - "A l'hopital"), to dalej jest już przewidywalnie i nie wiedzieć czemu zaczyna kurczyć się przestrzeń wokół utworów; robi się momentami minimalistycznie, ale z tego minimalizmu nie wynika nic poza wrażeniem pewnego ubóstwa brzmieniowego. To nie ten typ minimalizmu, który pozwala na skupienie, który każe docenić każdy dźwięk. Madox lubi Madonnę (bardzo "madonnowy" jest choćby "Don't U Wanna It Beautiful"), syntetyczne brzmienia i lata 80. To wszystko słychać na albumie "La Revolution Sexuelle". Te trzy inspiracje to kręgosłup całej płyty. Podejrzewam, że udało się Madoksowi nagrać dokładnie taki materiał, jaki sobie wymarzył. Jedno marzenie pozostanie jednak niespełnione. Tytułowe. 4/10 Zobacz Madoksa w utworze "High On You": Czytaj recenzje płytowe na stronach INTERIA.PL!