Lady Przebój Przebojowa płyta potrafi wylansować (sprzedać) niemal wszystkie utwory na niej zawarte. Album "Play" Moby'ego z 1999 roku może pochwalić się dziewięcioma singlami. Podobnie było z "Good Girl Gone Bad" Rihanny - osiem singli. W ich ślady poszła Lady GaGa, która podarowała nam już sześć hitów.W kolejności chronologicznej: "Just Dance", "Poker Face", "Eh, Eh (Nothing Else I Can Say", "Love Game", "Paparazzi" i "Bad Romance". Nie ma drugiego tak przebojowego wykonawcy mijającego roku. Kluby bez utworów Lady GaGa jawią się dziś jako ostatni bastion awangardy. Co złożyło się na sukces Amerykanki i czy mamy do czynienia z gwiazdką jednego sezonu? Lady Skazana Na Sukces Świetna passa 23-letniej Stefani Germanotty to nie jest ani przypadek, łut szczęścia, ani kwestia muzycznego geniuszu, choć talentu wokalistce nie należy odmawiać. Popularność Lady GaGa była skrupulatnie zaplanowana. Pompowanie balonu zaczęło się pod koniec 2008 roku. GaGa figurowała jako główna bohaterka we wszystkich artykułach zapowiadających największe gwiazdy kolejnych 12 miesięcy. Starano się, by pseudonim wokalistki stał się jak najbardziej rozpoznawalny. Zdjęcia i wywiady z Amerykanką pojawiały się wszędzie jeszcze przed podbiciem radiostacji hitem "Just Dance". Pod względem wizerunkowym sprawa została rozegrana pierwszorzędnie - dzikie kreacje, prowokacyjne wypowiedzi, prestiżowe występy m.in. dla królowej Elżbiety II. Na podstawie kariery Lady GaGa powinien powstać PR-owy podręcznik opisujący, jak skutecznie podtrzymywać zainteresowanie własną osobą. Wokalistka nie cofnęła się nawet przed podsycaniem plotek na temat swojej tożsamości płciowej. Chętnie opowiadała też o swoich seksualnych fantazjach czy o tym, że ma zamiar zostać gwiazdą na miarę Madonny. Gdy formuła gadania zaczęła się wyczerpywać, GaGa wrzucała na siebie najdziwniejsze kreacje świata, grała na płonącym fortepianie czy chwytała tancerzy za krocze (nie mówiąc już o własnym kroczu). Lady Roztańczona W momencie, gdy światowy pop szedł drogą wytyczoną przez Timbalanda, Pharrella Williamsa i Will.i.ama, Lady GaGa odkurzyła starą, dobrą muzykę dance i doprawiła ją charakterystycznym, zadziornym wokalem oraz urbanistyczno-futurystycznym klimatem. Okazało się to strzałem w dziesiątkę. Zapotrzebowanie na taką muzykę było ogromne. Przeboje Lady GaGa sprawdzają się w radiostacjach, w telewizji, a przede wszystkim na imprezach. Po raz kolejny okazało się, że pomysły najprostsze są najlepsze. Lady GaGa zdała sobie sprawę, że ludzie lubią - uwaga - tańczyć. Tańczyć do muzyki tanecznej. Banał? Owszem, ale nagle wytworzyła się pewna nisza w tej dziedzinie - latynoskie rytmy zaczęły się przejadać, popowi producenci coraz dziwniej bawili się wymyśloną przez siebie formą ze stratą dla imprezowego potencjału utworów, a DJ-e nie mieli wystarczającej siły przebicia (wyjątkami mogą być Calvin Harris czy David Guetta, ale i oni popularnością nie dorównują Lady GaGa w najmniejszym stopniu). Co dalej? Do kwietnia 2010 roku Lady GaGa ma grafik zapełniony koncertami. Później pewnie chwilę odpocznie i zabierze się do nagrywania kolejnej płyty. Czy utrzyma zainteresowanie publiczności, a może się ludziom w końcu znudzi? Jeśli weźmie przykład z Madonny, do której się porównuje, ma szansę na przetrwanie. Niedługo przekonamy się, czy intuicja pozwoli Lady GaGa wyłapywać kolejne zaskakujące nisze, w które będzie mogła wskoczyć. Bo formuła dziwnych wdzianek, dance'owych przebojów i niewyparzonej gęby osiągnie kiedyś (wkrótce?) punkt kulminacyjny. Michał Michalak Czytaj blog "Język elit" Michała Michalaka