Jeden z najbardziej zasłużonych dla polskiej piosenki kompozytorów zaprasza na kilka nostalgiczno-romantycznych chwil przy kominku i herbacie. Album "Jak tam jest" otula i koi - efekt ten potęguje ciepły, dźwięczny, wciąż pięknie brzmiący głos 64-letniego wokalisty. Krajewskiego podobno długo trzeba było namawiać na wydanie tej płyty. Jednym z namawiających był Andrzej Piaseczny, który swojemu mentorowi zawdzięcza ostatnie solowe sukcesy. "Jak tam jest" to kolejne wydawnictwo - po "Spisie rzeczy ulubionych" Piasecznego - nad którym panowie pracowali razem. Autorem wszystkich tekstów na płycie Krajewskiego jest właśnie Piaseczny. Warstwa słowna jest bardzo prosta, dość zgrabna, choć nie udało się uniknąć momentów grafomanii: "Prawda jest jak dym / W niebo wzleci nim / Nim zrozumiesz / Że sny są po to, by je śnić / I gonić z całych sił / Nim zamienią się w dym" - słyszymy w utworze "Dym". Do tekstów producent Krzysztof Pszona (m.in. Kayah) i sam Krajewski dołączyli przymilające się do słuchacza partie smyczkowe i fortepianowe. Wokalnie wspomagają artystę wspomniany już Piaseczny, a także Piotr Cugowski i znana z "Mam talent" Ania Teliczan, jednak jej rola jest tu epizodyczna. Całość broni się za sprawą kompozytorskiego kunsztu Krajewskiego, choć dawny lider Czerwonych Gitar nie wychodzi poza własną, bezpieczną strefę komfortu - melodie konstruuje po staremu i po swojemu. Bez eksperymentów, bez szarż, bez artystycznych poszukiwań czy fragmentów choć trochę szorstkich. Jest miło dla ucha, bardzo dystyngowanie, ale momentami stężenie ckliwości staje się zbyt wysokie, a stąd już niedaleka droga do irytacji i przesytu. Szkoda, że tak ważny dla polskiej sceny muzycznej kompozytor nie nagrał albumu, który również można by określić jako ważny. To "zaledwie" przyjemna płyta, która słuchaczy przed pięćdziesiątką na kolana nie rzuci. 6/10 Czytaj recenzje płytowe na stronach INTERIA.PL!