Żywotność piosenek w głównym nurcie, przy dzisiejszych, zaprojektowanych z rozmachem działaniach promocyjnych, jest krótka. Popularne single robią zamieszanie przez kilka tygodni, przy dobrych wiatrach przez kilka miesięcy, i szybko wypychane są przez kolejne przeboje, czasem tego samego wykonawcy (patrz: Rihanna, Dizzee Rascal, Black Eyed Peas). Są jednak utwory, często dalekie od popowej estetyki, które ze sztywnych reguł marketingu się wyłamują i ku ogólnemu zaskoczeniu wypływają na powierzchnię. Pionierzy trip hopu, bristolski zespół Massive Attack, niespodziewanie wpadli w samo centrum popkultury za sprawą utworu "Teardrop", który już od sześciu lat otwiera każdy kolejny odcinek serialu "Doktor House". Nagrana w 1998 roku piosenka pojawiła się także w 20. odcinku pierwszej serii "Prison Break", gdy główni bohaterowie szykowali się do ucieczki z więzienia. O tym, że Massive Attack są często postrzegani przez pryzmat "Teardrop" (co - przy ich zasługach - można uznać za krzywdzące), świadczy choćby fakt, że w programie Jimmy'ego Kimmela, w którym mieli promować nową płytę "Heligoland", zostali poproszeni o wykonanie właśnie tego utworu: A tutaj znana doskonale czołówka serialu z Hugh Lauriem w roli głównej: Więcej o serialu "Dr House" znajdziecie na swiatseriali.pl! Nie jest tak, że każde pojawienie się piosenki w znanym serialu automatycznie rozdyma jej popularność do niebotycznych rozmiarów. Dzieje się tak tylko z niektórymi utworami i trudno doszukać się jednego, zawsze działającego klucza. Singel "Hide And Seek" angielskiej wokalistki Imogen Heap w 2005 roku wspiął się ledwie na 125. miejsce na brytyjskiej liście przebojów. W zestawieniu "Billboardu" w ogóle się nie zmieścił. Dwa lata później utwór pojawił się w finale drugiej serii "The O.C." i nagle, w kilka dni, a nawet godzin, stał się największym hitem amerykańskiego internetu. Oto scena, która przyniosła sławę Imogen i jej piosence: A tutaj "Hide And Seek w całości: Omawiane zjawisko nie jest oczywiście związane tylko z serialami. Nieocenione są zasługi wielu filmowych twórców, w tym Quentina Tarantino, w dziedzinie muzycznej archeologii. Popularny reżyser nie tylko wyciąga na światło dzienne zapomniane dźwięki minionych dekad, ale i nadaje im nowego wymiaru, dzięki sugestywnym scenom, w których te utwory funkcjonują. Wystarczy przypomnieć choćby "Girl, You'll Be A Woman Soon" (1967r.) w "Pulp Fiction", "Across 110th Street" (1972 r.) w "Jackie Brown" czy "L'Arena" (1968 r.) Ennio Morricone w "Kill Billu 2". Majstersztykiem jest to, co zrobił Tarantino z piosenką "Down In Mexico" z 1956 roku (nagrał ją zespół The Coasters). Utwór pojawił się w filmie "Death Proof", gdzie ilustrował seksowny taniec w wykonaniu Vanessy Ferlito: O skutkach wykopywania piosenek dla filmów może coś powiedzieć zespół Muse. Choć Brytyjczycy zdecydowanie nie narzekali na popularność, to pojawienie się piosenki "Supermassive Black Hole" w ekranizacji "Zmierzchu" sprawiło, że grupa zyskała zupełnie nowych fanów, a także stała się popularna w Stanach Zjednoczonych. Singel Muse posłużył twórcom filmu jako tło sceny, w której Cullenowie grają w baseball: Niezwykła sytuacja miała miejsce w przypadku utworu "Hurt" w wykonaniu Johnny'ego Casha. Dzięki reklamie Nike'a z 2006 roku piosenka otrzymała nie tyle drugie, co trzecie życie. Najpierw napisał ją i wydał Trent Reznor, na płycie swojego zespołu Nine Inch Nails. Był to 1994 rok. Dziewięć lat później piękny, ale bardzo smutny cover nagrał Johnny Cash, kilkanaście miesięcy przed śmiercią. Utwór był gorzkim rozliczeniem legendarnego piosenkarza ze swoim życiem, co dobitnie zostało pokazane w teledysku. Minęły trzy lata i "Hurt" Casha trafił do milionów telewidzów - reklama Nike'a była wyświetlana w najlepszym antenowym czasie w kilkudziesięciu krajach świata. Tym razem utwór posłużył do zobrazowania ogromnego wysiłku, jaki wkładają sportowcy w swój zawód: Zobacz też poruszający teledysk Johnny'ego Casha: Piosenki odżywają także w wielkich kampaniach społecznych czy charytatywnych. Tak było choćby z utworem "Moja i twoja nadzieja" grupy Hey, który stał się hymnem pomocy powodzianom w 1997 roku. Ostatnio, po trzęsieniu ziemi na Haiti, światowe gwiazdy na nowo nagrały przebój R.E.M. - "Everybody Hurts". Ale są i utwory przypominane publiczności przez akcje o mniejszym stężeniu patosu. W grudniu ubiegłego roku na 1. miejscu brytyjskiej listy przebojów pojawiła się piosenka grupy Rage Against The Machine - "Killing In The Name" - z 1992 roku. Stało się tak dlatego, że fani muzyki skrzyknęli się, by nie dopuścić do szczytu zestawienia kolejnego bohatera telewizyjnego programu "The X Factor". Na sztandar swojej inicjatywy wzięli niegrzeczny singel RATM i dopięli swego. Morał tych historii, z której strony nie patrzeć, może być wyłącznie radosny - przepastne zbiory muzyki rozrywkowej są nieustannie przeglądane, twórcy seriali, filmów, reklam nie wahają się, by wyciągać z nich tych zbiorów dzieła często zapomniane, a jednocześnie ciekawe, wartościowe, sugestywne. I wszyscy są szczęśliwi. Michał Michalak Czytaj blog "Język Elit" Michała Michalaka