Dorabianie filozofii do piosenek w stylu umpa, umpa musi rodzić podejrzenia. Okazuje się, że po odcedzeniu całej promocyjnej otoczki, z albumu "Modern Rocking" zostaje ordynarna, popowa sieczka. Ile tu znaczeń! Ile opowieści o wyjątkowości tego dzieła! Dojrzewanie, dziecko, rozwój, renomowany duet producentów, świeżość, wolność, artystyczna prowokacja, zrzucenie krępujących więzów... Jak mawiali angielscy szlachcice na królewskim dworze: "Bullshit!" ("O zgrozo!"). Nowa płyta Agnieszki Chylińskiej to raczej rewolucja na miarę rebelii świń z "Folwarku zwierzęcego". Czy w takim razie rockowym wykonawcom nie wolno wychodzić poza ciasne ramy własnego gatunku? Oczywiście, że wolno - patrz: Katarzyna Nosowska, patrz: setki innych w kraju i za granicą. Ale co innego poszukiwać, a co innego śpiewać piosenki, które szanującym się wykonawcom po prostu nie przystoją. "Modern Rocking" to płyta epatująca banalnymi tekstami ("Kiedy ciebie widzę / Ciało daje znać / Nie mogę tego zrobić / Ale bardzo tego chcę"), płaskimi aranżacjami, irytująco prostymi bitami, brakiem pomysłów, rozmachu i dobrych melodii. Marek Piotrowski i Bartek Królik do serca wzięli sobie setki recenzji, w których pisze się o produkcyjnych smaczkach. I faktycznie - nawrzucali przeróżnych sampli, tu dzwoneczki, tam dźwięk fujarkopodobny (czyli piszczałki z puszki), a w "Powiedz" to i fortepian przyprowadzili. Zdania nie zmieniam - aranżacje pozostają płaskie, a tzw. smaczki, zamiast dodawać przestrzeni i uroku, są tylko krzywo przyszytymi guzikami w złym kolorze i rozmiarze. Jedyny utwór, który nie rozlatuje się jak podstarzała gwiazda po operacjach plastycznych, to "Niebo" - całkiem przyzwoita i co ważne w tym kontekście, spójna kompozycja. Ale jeżeli na płycie mamy dzieła takie jak "Normalka", to nie ma czego ratować. Czy jest na sali fan, który potrafi obronić wulgarną prostotę tej piosenki? Są dwie płaszczyzny, po których się poruszamy: pierwsza to same utwory i ich wartość, druga to Agnieszka Chylińska i jej metamorfoza. Przemiana byłej wokalistki O.N.A. to historia trochę jak z Kazimierzem Marcinkiewiczem. Naród może by pobłogosławił jemu i Isabel, gdyby nie fakt, że przez pół życia Kazik perorował, jak ważne dla niego są wartości rodzinne, katolickie i inne takie. Ta sama Chylińska, która pląsa teraz wesoło w rytmie dance, śpiewała niedawno: "Nagraj pop, będzie szybciej / Nagraj pop, będzie modnie / I nie martw się, gdy krzyknie ktoś / Że kiepsko grasz, że tracisz twarz / (...) Jak pusty dzwon wybijaj takt / Rób właśnie tak / Co naprawdę jesteś wart, gdy robisz tak?". To kawałek "Załóż róż", który wyciekł w 2007 roku. Nagrała go razem z zespołem, który towarzyszył jej na poprzedniej płycie, ale potem się rozmyśliła, grupę rozwiązała i nigdy tej piosenki nie wydała. Dzisiaj wiemy, dlaczego. 3/10 Czytaj recenzje płytowe na stronach INTERIA.PL!