Rekordowa gala Szpilka - Adamek: Na czym polega fenomen boksu w Polsce?

Podczas walki bokserskiej możemy wyrzucić z siebie emocje, których manifestowanie nie przystoi w sytuacjach spotykanych na co dzień w pracy, w biurze czy na ulicy. Możemy poczuć adrenalinę, której brakuje nam w życiu codziennym. Do tego nie stanie nam się krzywda - mówi socjolog sportu Radosław Kossakowski. W rozmowie z Interią odpowiada m.in. na pytanie, jak - z punktu widzenia socjologii - można wytłumaczyć popularność w Polsce sportu, w którym rodacy od dłuższego czasu nie odnoszą żadnych spektakularnych sukcesów.

Tomasz Adamek (z lewej) w walce z Arturem Szpilką
Tomasz Adamek (z lewej) w walce z Arturem Szpilką/acek Bednarczyk/PAP

Interia: Wszystkie bilety zostały wykupione, w Kraków Arenie zasiadło ponad 17 tys. kibiców. Gala Polsat Boxing Night pod względem frekwencji kibiców była w tym roku jedną z największych na świecie. Co złożyło się na fenomen walki Szpilka - Adamek?

Radosław Kossakowski, socjolog sportu, Uniwersytet Gdański: - Na pewno przyciągnęło kibiców nazwisko Adamek. Pamiętamy popularność jego walki z Kliczką we Wrocławiu. Potem sportowej kariery w wadze ciężkiej nie zrobił, ale wciąż był magnesem gotowym przyciągnąć tłumy.

- Mam wrażenie, że nam brakowało w Polsce od dłuższego czasu takiego hitu bokserskiego, który byłby pewnego rodzaju show, a przy okazji gwarantował wysoki poziom zawodowego boksu. Nawet jeśli nie był to pojedynek o konkretny pas, to walka Szpilka - Adamek w świadomości Polaków zakwalifikowała się do kategorii widowiska na wysokim poziomie. Mimo że jeszcze przed walką można było zakładać, że jeden z bohaterów wieczoru tylko odcina kupony od wcześniejszej wspaniałej kariery.

- Jeśli popatrzymy wstecz, to takiego hitu marketingowego w boksie dawno nie było. Brakuje fanom boksu wydarzeń dużego kalibru z udziałem Polaków. W piłce nożnej mieliśmy ostatnio sukces w meczu Polska - Niemcy, w siatkówce mistrzostwo świata, w narciarstwie też mamy sukcesy, ale w Polsce są też kibice boksu. I oni są bardzo wygłodniali, jeśli chodzi o sukcesy Polaków.

Przed walką organizatorzy i dziennikarze obawiali się kibiców piłkarskich. Czy fakt, że Artur Szpilka ma przeszłość związaną z radykalnymi bojówkami Wisły Kraków, był też czynnikiem, który przyczynił się do olbrzymiej popularności tej walki?

- Ta historia kibicowska na pewno miała znaczenie marketingowe na początku kariery Szpilki. Ekipy chuligańskie w Polsce to jest jednak coraz większy margines, w sensie liczbowym obecnie to niszowe zjawisko.

- Jeśli oni między sobą załatwiają sprawy, to gdzieś poza stadionami. Poza tym jest to mały odsetek kibiców, którym się opinia publiczna coraz mniej interesuje. Raczej te aspekty konfrontacyjne między Szpilką a Adamkiem tutaj zaważyły: ich wcześniejsze osobiste wycieczki na łamach mediów czy motyw walki starego mistrza z pretendentem do dominacji na lokalnym podwórku. To wszystko bardziej decydowało o popularności pojedynku niż bojówkarska przeszłość Szpilki.

Jakich więc ludzi zobaczyliśmy na trybunach podczas pojedynku Szpilka - Adamek?

- To jest zawsze pytanie o to, w jakiej cenie są bilety. 100 złotych to nie jest kwota, którą się wydaje na mecz Ekstraklasy w Polsce. Przyszli ludzie, których stać na droższą rozrywkę niż mecz piłki nożnej. Mieliśmy więc przedstawicieli szeroko pojętej klasy średniej plus biznesmenów i gwiazdy sportu czy estrady - tych Polaków, których stać na wydatek rzędu 5 tys. złotych na najdroższy bilet przy ringu.

- Jak powszechnie wiadomo, klasa robotnicza, która tworzyła instytucję kibicowania w Anglii, została wypędzona ze stadionów. I to nie przez policję, tylko przez ceny biletów. 100 złotych to jest wydatek, na który nie może sobie pozwolić nastolatek z przeciętnej pod względem zarobkowym rodziny, dlatego bardziej skrajni w swoich upodobaniach kibice z reguły zostali w domu.

Nie mamy w boksie Stocha, Majewskiego czy Kowalczyk... Mimo to nawet na lokalne gale, gdzie walczą anonimowi zawodnicy, sprzedaje się komplet biletów. Co jest takiego magnetycznego w boksie, z punktu widzenia socjologa, co przyciąga kibiców?

- Jest to taka cywilizowana forma agresji. A my, jako ludzie, jesteśmy ulokowani w naszej naturze biologicznej, mamy w sobie instynkt walki. Mamy też potrzebę katharsis, pewnej formy oczyszczenia, wyrzucenia z siebie przemocy. Boks zawodowy odpowiada na te nasze potrzeby. Podczas walki bokserskiej możemy wyrzucić z siebie emocje, których manifestowanie nie przystoi w sytuacjach spotykanych na co dzień w pracy, w biurze czy na ulicy. Możemy poczuć adrenalinę, której brakuje nam w życiu codziennym. Nie stanie nam się krzywda, a jest nawet okazja, by pomachać sobie pięścią czy powydzierać się.

- Bokserzy reprezentują poza tym dalej typ męskości w starym stylu: to bardzo silni fizycznie mężczyźni, którzy nie pokazują raczej kobiecej strony swojej osobowości. Ten typ męskości, ten typ sprawdzania siebie, w innych sytuacjach społecznych oficjalnie nie istnieje. Nie wymaga się umiejętności fizycznych od pracownika biurowego, a tutaj jest element powrotu do natury, do walki o przetrwanie. Reguły są do tego równe i sprawiedliwe. Czysta męskość w starym stylu.

- Być może popularność boksu lokuje się też w podświadomej nostalgii za prostymi zasadami: wchodzisz na ring, jesteś tylko ty i twój przeciwnik oraz wasze słabości. Nic innego się nie liczy.

Rozmawiał:

INTERIA.PL

Zobacz także

Sportowym okiem