- W wyniku akcji dziennikarzy portalu Interia oraz Deutsche Welle powstało łącznie 50 materiałów i 20 filmów - powiedział redaktor naczelny portalu Interia Krzysztof Fijałek, prowadzący trzeci blok tematyczny międzynarodowej konferencji.Jednym ze "zrabowanych dzieci" i bohaterów tych materiałów jest pan Jan Dopierała. Dziennikarka Interii Agnieszka Waś-Turecka trafiła na ślad pana Jana, a szerzej - jak mówiła - dzieci germanizowanych, które po wojnie trafiły do Barcelony, dzięki dwóm źródłom.Po pierwsze, dzięki apelowi do czytelników w ramach akcji "Zrabowane dzieci", by - jeśli mają jakiekolwiek informacje na temat germanizacji - zgłaszali się do dziennikarzy Interii lub Deutsche Welle. Z Waś-Turecką skontaktował się Tomasz Grzybowski, syn pana Jana. Po drugie, dzięki kontaktowi z polskim konsulatem w Barcelonie. Hiszpania była bowiem jednym z przystanków w wojennej tułaczce małego Janka. Niezwykle istotnym w odkrywaniu historii "zrabowanych dzieci" okazało się także zorganizowane w 2008 roku przez konsulat RP w Barcelonie i władze miasta spotkanie osób, które po wojnie przebywały tam w specjalnych ośrodku dla dzieci germanizowanych.Jan Dopierała urodził się w 1934 roku i, jak mówił, był sierotą. Nie znał swoich rodziców. Trafił do domu dziecka w Zdunach, który prowadziły siostry zakonne. - Z tego domu, kiedy wybuchła wojna, zostałem zabrany na germanizację - wspominał.- Rodzina austriacka wzięła mnie na adopcję do Salzburga, gdzie przebywałem do 1944 roku - mówił pan Jan. Potem mężczyzna trafił do ośrodka w Barcelonie, choć - jak sam przyznaje - nie wie dokładnie, dlaczego i jak się tam znalazł. Pytany przez dziennikarkę o wspomnienia lat, jakie spędził z rodziną austriacką, odpowiedział, że niewiele pamięta.- Pamiętam tylko, że nazywałem się Hans Gluck, a rodzina, która mnie adoptowała nazywała się Eliza i Franz Gluckowie. Chodziłem do szkoły, uczyłem się po niemiecku. W rodzinie był jeszcze jeden, starszy ode mnie chłopiec, który grał na skrzypcach. Rodzina miała też syna, który prawdopodobnie zginął podczas działań wojennych. To dlatego mnie adoptowali. Byłem traktowany jak normalny członek rodziny. Dla mnie, dla sieroty od najmłodszych lat, to była rodzina - panu Janowi łamał się głos. W jego oczach pojawiły się łzy.- W tej rodzinie przebywałem dwa, może trzy lata. Jak wojna się skończyła, zabrano mnie, ale uczuciowo byłem z nią związany - dodał. Pan Jan opowiedział o wyrazie swojego przywiązania i wdzięczności, na który zdobył się, kiedy przebywał już w obozie dla przemieszczonych pod Salzburgiem. - Postanowiłem spakować w paczuszkę słodkości, jakie dostawaliśmy, i udałem się, nie mogę sobie tego wyobrazić, ale trafiłem tam, zaniosłem do tej rodziny ten prezent. Ponieważ nikogo nie było w domu, powiesiłem paczuszkę na klamce i wróciłem do ośrodka. Później już żadnego kontaktu z tą rodziną nie miałem - opowiadał.Mimo że pracownicy ośrodka w Barcelonie stworzyli dla dzieci "najlepsze warunki, jakie można sobie było wymarzyć", pan Jan wspominał także dni utraconego dzieciństwa.- Boże Narodzenie, święta były najgorszymi chwilami w moim życiu, bo nie miałem nikogo - mówił, łkając. Władze ośrodka w Barcelonie miały obowiązek wydania dziecka, po które zgłosiły się osoby bliskie mu sprzed wojny. Jednym z tych dzieci był mały Jan. Po interwencji byłej wychowawczyni z ośrodka w Zdunach, chłopiec w 1948 roku wrócił do Polski. Mając 14 lat, prawie zupełnie zapomniał już języka ojczystego.Podczas konferencji w Krakowie pan Jan pokazywał pamiątki i zdjęcia z lat, jakie spędził w Barcelonie. Wśród nich była książeczka harcerska i dwa piórka, które jako chłopiec na wyjazdowym obozie postanowił zachować.Pokazał też zdjęcie przedstawiające trzech chłopców. - Ten po prawej to ja - wyjaśnił. Jak tłumaczył pan Jan, dwaj pozostali chłopcy po wyjeździe z Barcelony udali się do Stanów Zjednoczonych. Jeden z nich, Maks, był najbliższym przyjacielem małego Jana.Kiedy w 2008 roku konsulat w Barcelonie zorganizował spotkanie dla dzieci, które przebywały w hiszpańskim ośrodku po zakończeniu wojny, wydarzyło się coś, co wciąż wywołuje wzruszenie pana Jana. - Wspomnienia przeżytych lat nie dawały mi satysfakcji, dlatego zachowywałem je dla siebie. Dopiero w 2008 roku dostałem wiadomość, że jest organizowane w Barcelonie spotkanie po 60 latach tych wszystkich, którzy tam byli. To była dla mnie najbardziej radosna wiadomość, jaka mogła być - emocje odebrały głos "zrabowanemu dziecku". O spotkaniu sprzed 10 lat opowiedział syn pana Jana. - Wchodzimy do hotelu, ludzie są porozpraszani. W momencie odwraca się jedna osoba i krzyczy: "Ty jesteś Jan, ja ciebie znam, ja mam z tobą zdjęcie" - mówił pan Tomasz, który towarzyszył ojcu w tym ważnym dniu. - Coś niesamowitego, nie znam słów, żeby wyrazić to, co czułem - wspominał. - Patrząc na dzisiejsze pokolenie, młodych ludzi, którzy znają historię tylko z książek i filmów, nie przeżyli tego, muszą wiedzieć, jaką straszną rzeczą była wojna. Wojna doprowadziła do tego, że tylu ludzie ma wspomnienia, do których wielu z naszych kolegów nie chce wracać - zakończył spotkanie pan Jan. Ewa Majewska*** Agnieszka Waś-Turecka - dziennikarka Interii, współautorka książki <a href="https://wydawnictwom.pl/glowna/4566-teraz-jestescie-niemcami-wstrzasajace-losy-zrabowanych-polskich-dzieci-9788380434295.html" target="_blank">"Teraz jesteście Niemcami. Wstrząsające losy zrabowanych polskich dzieci"</a>, zbioru historii o zgermanizowanych dzieciach. Na co dzień zajmuje się tematami związanymi z Unią Europejską i migracją, autorka projektu "Sycylia. Interia na granicy UE", korespondentka ze Strasburga i Brukseli. ***Krzysztof Fijałek - redaktor naczelny, dyrektor wydawniczy portalu Interia. ***Jan Dopierała - urodzony w 1934 roku w Zdunach. Trafił do domu dziecka, skąd w czasie II wojny światowej zabrali go Niemcy. Wywieziony najpierw do ośrodka germanizacyjnego w Kaliszu, potem do Oberwais w Niemczech. W końcu do Salzburga w Austrii. Tam przygarnęli go Eliza i Franz Gluckowie. Jak sam mówi, wtedy "po raz pierwszy miał rodzinę". Po wojnie zaczęła go szukać opiekunka z domu dziecka w Zdunach. Za jej przyczyną w 1948 roku wrócił do Polski. *** "Zrabowane dzieci / Geraubte Kinder" to wspólna akcja portalu Interia.pl i telewizji Deutsche Welle - pierwsze polsko-niemieckie poszukiwania dzieci zrabowanych w czasie II wojny światowej. Celem przedsięwzięcia jest udzielenie pomocy ofiarom germanizacji w poszukiwaniu utraconej tożsamości. Historie osób, z którymi spotykali się dziennikarze, są publikowane na stronach Interii i Deutsche Welle. Efektem akcji jest książka <a href="https://wydawnictwom.pl/glowna/4566-teraz-jestescie-niemcami-wstrzasajace-losy-zrabowanych-polskich-dzieci-9788380434295.html" target="_blank">"Teraz jesteście Niemcami. Wstrząsające losy zrabowanych polskich dzieci"</a>, która ukazała się 17 października 2018 roku. Podczas międzynarodowej konferencji "Rabunek i germanizacja polskich dzieci w czasie II wojny światowej" polscy i niemieccy historycy, badacze, archiwiści i przedstawiciele mediów dyskutują o losach zrabowanych dzieci, a także polityce III Rzeszy, jej założeniach i instytucjach. Organizatorami konferencji są Centrum Dokumentacji Zsyłek, Wypędzeń i Przesiedleń Uniwersytetu Pedagogicznego oraz Instytut Pamięci Narodowej. Patronem medialnym wydarzenia jest portal Interia i telewizja Deutsche Welle. *** Program międzynarodowej konferencji naukowej "Rabunek i germanizacja dzieci w czasie II wojny światowej":