Lokale wyborcze będą otwarte do godz. 21 czasu polskiego. Uczestnicy w obwodzie donieckim odpowiedzą na pytanie: "Czy popierasz akt niepodległości Donieckiej Republiki Ludowej?", zaś w ługańskim - "Czy popierasz akt niepodległości Ługańskiej Republiki Ludowej?". Wcześniej przewodniczący Centralnej Komisji Wyborczej tzw. Donieckiej Republiki Ludowej Roman Lagin ogłosił, że podczas referendum będą działały 53 komisje wyborcze, a wszystkich punktów do głosowania będzie ponad 1,5 tys. Wyniki głosowania zostaną uznane bez względu na frekwencję. Obserwatorów na referendum nie będzie. Nikt się nie zgłosił - powiedział. Głosowania nie uznaje nikt poza samymi organizatorami i ich zwolennikami. Ukraińskie władze podkreślają, że "referendum" jest organizowane niezgodnie z prawem. OBWE nazwała plebiscyt "absurdem" i zaapelowała o jego odwołanie. Nawet Rosja, która popiera separatystów i działających na Ukrainie terrorystów, zwróciła się do nich, aby odłożyli swoje "referendum". Separatyści podobno wydrukowali 3 miliony kart do głosowania. Nie są one w żaden sposób zabezpieczone przed sfałszowaniem. Nie wiadomo też, kto, gdzie i na jakiej zasadzie będzie głosował, ponieważ organizatorzy nie mają list wyborców. W niektórych miastach i wsiach komisje są w tam, gdzie w poprzednich wyborach, w innych - w ogóle ich nie ma. Według ekspertów, do urn pójdzie około 15 procent mieszkańców obwodów donieckiego i ługańskiego. Zresztą ich głosy najwyraźniej nie mają większego znaczenia dla separatystów, ponieważ część kart do głosowania postanowili wypełnić sami, jeszcze przed rozpoczęciem plebiscytu. Ukraińscy wojskowi zatrzymali wczoraj wieczorem auto z paczkami, w których było sto tysięcy kart z zaznaczonym poparciem dla samozwańczej Republiki Donieckiej.W kwietniu na Ukrainie opublikowano wyniki badań opinii publicznej, z których wynika, że ponad 71 proc. mieszkańców kraju opowiedziałoby się w referendum za państwem unitarnym.