"To kolejne porozumienie w sprawie rozwiązania konfliktu, najważniejsza jest decyzja o rozejmie (między siłami ukraińskimi a prorosyjskimi separatystami). Trzeba jednak przypomnieć, że takie porozumienia już były. Było (pierwsze) porozumienie mińskie, były rozmowy w różnych formatach z udziałem tych samych aktorów - prezydenta Francji i kanclerz Niemiec, niestety za każdym razem okazywało się, że zamiast deeskalacji jest eskalacja konfliktu" - powiedział w czwartek PAP Piekło. Jego zdaniem w porozumieniu z Mińska jest bardzo wiele znaków zapytania, które dotyczą np. kwestii kontrolowania granicy. "W tej sprawie niewiele w Mińsku uzgodniono, poza tym, że teoretycznie kontrola granic ma zostać przywrócona, tylko pytanie jest - w jaki sposób i kto miałby to zrobić" - zaznaczył. "Ktoś musi monitorować rozejm z Mińska, nie może to być instytucja, która jest stroną konfliktu. Teoretycznie jest OWBE, która się jednak nie sprawdziła jako organizacja monitorująca, bo była manipulowana przez Rosję i miała słaby mandat. Bez takiej instytucji nie jest możliwe uzyskanie realnego efektu, po prostu to jest życie złudzeniami i odkładanie coraz bardziej nabrzmiewającego problemu na bok. To się może straszliwie zemścić" - ocenił ekspert. Jak dodał, zaskakująca jest też naiwność przywódców unijnych, którzy zakładają, że Putin jest partnerem wiarygodnym, któremu można zaufać i który będzie realizował to, na co się zgodził. "Ostatnie wypadki, zawieszenie broni, które nie było przestrzegane, nie dają nadziei i nie napawają optymizmem" - powiedział Piekło. Jego zdaniem bez wojsk rozjemczych na granicach i narysowania szczegółowych etapów realizacji porozumienia, konflikt na wchodzie Ukrainy nie zostanie szybko rozwiązany. "Nikt nie jest wygranym w tym porozumieniu, to tylko kolejny podpisany papier, który Rosja często traktuje jako coś, czego nie było. Prezydent Rosji Władimir Putin wybrał sobie do negocjacji najlepszy dla niego tandem, jaki mógł znaleźć - Francja jest mocno prorosyjska i chce robić biznes z Rosją, a Niemcy - to kraj z traumą wojenną z poczuciem winy za II wojnę światową" - ocenił Piekło. Jak zauważył, przywódcy: Donieckiej i Ługańskiej Republiki Ludowej, to "kukiełki Kremla". "Może tak się zdarzyć, że dowiemy się, iż to, na co zgodził się Putin, separatyści odrzucą, ale zrobią to tylko dlatego, że dostaną takie instrukcje z Kremla. Cała ich siła, uzbrojenie pochodzi z Rosji, oni nie są samodzielną siłą polityczną" - zaznaczył ekspert. Zdaniem Piekły jedna rzecz jest w miarę pozytywna w porozumieniu z Mińska, a mianowicie to, że Putin przyznał, że Rosja jest w jakimś sensie obecna w tym konflikcie i że jest stroną tego konfliktu. "Putin chce federalizacji Ukrainy, to jest mocno niebezpieczne, nie jest wykluczone, że zamierzeniem prezydenta Rosji jest to, żeby w składzie państwa ukraińskiego znalazły się autonomiczne podmioty w postaci obwodu ługańskiego i donieckiego, które byłyby sterowane z Kremla i które będą realizowały zadania strategiczne, mające nie dopuścić do tego, żeby Ukraina wybrała kierunek proeuropejski i prozachodni" - dodał ekspert. Jak ocenił, gospodarka ukraińska jest w kiepskim stanie i jeżeli Ukraina będzie się cały czas koncentrowała na walce o swoją suwerenność, to nie będzie w stanie wdrażać reform. "Jeśli Ukraina nie będzie w stanie wdrażać reform, to będzie bardzo podatna na wpływy zewnętrzne i w pewnym momencie może dojść do trzeciego Majdanu, który będzie organizowany przez agentów FSB (rosyjska Federalna Służba Bezpieczeństwa - PAP) i zmiecie z powierzchni ziemi prodemokratyczny rząd ukraiński" - podkreślił Piekło. W czwartek rano, po nocnych obradach, zakończyło się spotkanie tzw. czwórki normandzkiej - czyli przywódców Ukrainy, Rosji, Niemiec i Francji - w Mińsku, gdzie uzgodniono porozumienie w sprawie uregulowania sytuacji na wschodniej Ukrainie. Prezydent Rosji Władimir Putin poinformował, że rozejm między siłami ukraińskimi a prorosyjskimi separatystami ma obowiązywać od północy z soboty na niedzielę. Uzgodniono wycofanie ciężkiej artylerii; ponadto Ukraina powinna przeprowadzić reformę konstytucyjną, by szanować prawa ludności na wschodzie Ukrainy - oświadczył prezydent Rosji. Prezydent Ukrainy Petro Poroszenko powiedział, że zgodnie z porozumieniem wycofanie ciężkiej artylerii z Ukrainy ma się rozpocząć dwa dni po wejściu w życie rozejmu. Przywódcy Donieckiej Republiki Ludowej i Ługańskiej Republiki Ludowej podpisali w czwartek dokument uzgodniony w Mińsku.