Liderzy Stanów Zjednoczonych, Francji, Niemiec, Wielkiej Brytanii i Włoch oraz reprezentujący Unię Europejską Donald Tusk rozmawiali we wtorek na temat sytuacji na wschodzie Ukrainy. Jak podaje serwis AFP, prezydenci USA <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-barack-obama,gsbi,1011" title="Barack Obama" target="_blank">Barack Obama</a> i Francji Francois Hollande, premierzy Wielkiej Brytanii David Cameron i Włoch Matteo Renzi, kanclerz Niemiec <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-angela-merkel,gsbi,1019" title="Angela Merkel" target="_blank">Angela Merkel</a> oraz szef Rady Europejskiej Donald Tusk zapowiedzieli "zdecydowaną reakcję", jeśli postanowienia zawieszenia broni z Mińska zostaną ponownie złamane. Ustalili również, że należy wzmocnić środki, jakimi dysponuje misja OBWE, by zagwarantować utrzymanie zawieszenia broni na Ukrainie. Niemiecka telewizja publiczna ARD podała natomiast, że uczestnicy telekonferencji byli zgodni co do konieczności finansowego wsparcia dla Ukrainy. Chodzi nie tylko o pieniądze, lecz także o doradztwo - powiedział, relacjonując przebieg rozmowy, szef studia ARD w Berlinie Ulrich Deppendorf. Rozmówcy "szybko zgodzili się" co do tego, że warunkiem zniesienia sankcji wobec Rosji jest "całkowita realizacja" porozumień z Mińska, przede wszystkim wstrzymanie ognia, wycofanie ciężkiej broni i wzmocnienie roli OBWE. Jeżeli dojdzie do ponownej eskalacji (we wschodniej Ukrainie), to sankcje zostaną zaostrzone. Jak podkreślił dziennikarz, dostawy broni dla Ukrainy nie były przedmiotem rozmowy. Zdaniem ARD nastroje sześciu przywódców były "nieco bardziej optymistyczne" niż podczas poprzednich rozmów.