Mniejszość tatarska (12 proc. populacji) na Krymie "ma wiele problemów". - Tatarzy krymscy są uważani przez okupacyjne władze za niebezpiecznych - powiedział Dżemilew na konferencji prasowej w Brukseli. Powołał się na szacunki ONZ, według których Krym od czasu aneksji opuściło około 20 tysięcy ludzi. Większość z nich to mniejszość tureckojęzyczna i tatarscy muzułmanie. - Tatarzy krymscy, którzy są ludnością tubylczą, byli przeciwni okupacji. Zbojkotowali tzw. referendum" w sprawie niepodległości Krymu, które usprawiedliwiało aneksję tej części Ukrainy przez Rosję - podkreślił Dżemilew. - Staliśmy się reżimem totalitarnym, w którym panuje całkowity brak demokratycznej wolności - zaznaczył. - Zakazane są zgromadzenia, wszystkie media są cenzurowane, ludzie zostali zmuszeni do przyjęcia rosyjskiego obywatelstwa - wyliczał. - Ci, którzy odmówili (przyjęcia obywatelstwa), są uważani za "obcokrajowców": muszą odnawiać pozwolenie na pobyt co 90 dni i narażeni są w każdej chwili na wydalenie - dodał Dżemilew. Wskazał, że "bardzo częste są przeszukania". - Władze okupacyjne szukają broni i "zakazanej literatury"; to określenie, o którym już zapomnieliśmy" - mówił Dżemilew. - Istnieje lista ok. 3 tysięcy zakazanych książek; nikt jej nie widział, ale jest ona ciągle uaktualniana i jeśli książki te zostaną znalezione u kogoś w domu, to jest to uważane za przestępstwo - dodał. Podkreślił również, że organ samorządu Tatarów krymskich, Medżlis, "jest obiektem zastraszania, szantażu i gróźb". Władze rosyjskie w kwietniu 2014 r. zakazały Dżemilewowi wjazdu na Krym.