"Europejczycy z podziwem śledzili dramatyczne wydarzenia na Ukrainie; schlebiało im to, że istnieją jeszcze ludzie, którzy ryzykują własnym zdrowiem, a nawet życiem dla europejskich marzeń" - pisze autor komentarza. "Dawno już idea europejska nie świeciła tak jasno jak w oczach uczestników demonstracji w Kijowie i innych miastach Ukrainy" - podkreśla "Die Welt". "Teraz, gdy Europa otrzymała rachunek, nasuwa się - wobec utrzymujących się problemów gospodarczych w UE - pytanie: czy warto było? Czy rzeczywiście powinniśmy zajmować się kolejnym krajem z problemami, który trzeba z wysiłkiem postawić na nogi i którego <a class="textLink" href="https://top.pl/finanse" title="finanse" target="_blank">finanse</a> trzeba uzdrowić?" - czytamy w "Die Welt". Gazeta sugeruje, by problem Ukrainy rozpatrywać w kategoriach geostrategicznych. Jeżeli 25 mld euro miałoby być ceną za niedopuszczenie do realizacji nowego imperialnego projektu Rosji, to taka inwestycja się opłaca - ocenia komentator, zwracając uwagę, że inne kraje tego regionu - Armenia, Gruzja czy Mołdawia - mają zupełnie inną wagę. Ukraina odgrywa w imperialnych planach Putina rolę centralną - podkreśla "Die Welt". Na dłuższą metę bardziej kosztowna niż obecna pomoc dla Ukrainy będzie dla Zachodu konfrontacja z neoimperialną Rosją - ostrzega komentator. Nie oznacza to, że UE powinna szastać pieniędzmi. Ciężar należy rozłożyć na wiele ramion, trzeba włączyć MFW i pozaeuropejskie kraje Zachodu - pisze "Die Welt". Kredyty muszą być powiązane z jasnymi warunkami, bo tylko zreformowana Ukraina ma szanse na konkurowanie na światowych rynkach. Zdaniem niemieckiej gazety ważniejsza od kredytów jest praktyczna pomoc. Tak jak w Grecji, UE powinna zaoferować Ukrainie know-how i doradców, by zbudować państwo praworządne, ze skuteczną administracją i możliwie ograniczoną korupcją. "Die Welt" przypomina, że właśnie tego domagali się demonstranci na Majdanie - zbudowania państwa zgodnego z europejskimi wzorami. Im lepiej uda się to przedsięwzięcie, tym mniejszym obciążeniem dla UE będzie Ukraina - pisze komentator.