"W środę tunezyjski parlament miał głosować nad ustawą zaostrzającą prawo o zwalczaniu terroryzmu" - zauważył ekspert w rozmowie z PAP. Jego zdaniem, właśnie z tym zdarzeniem należy kojarzyć środowy zamach, w którym - według miejscowych władz - zginęło co najmniej osiem osób, w tym siedmiu cudzoziemców. "Moim zdaniem to nie był zamach na turystów. Gdyby tak miało być, zakładam, że terroryści za swój modus operandi przyjęliby zamach samobójczy. Tu natomiast był atak i pojmanie zakładników. Tak się robi, gdy chce się osiągać cele polityczne - na przykład związane z tym, nad czym debatuje właśnie parlament" - powiedział dr Krawczyk. W jego opinii, działająca w Tunezji grupa terrorystyczna odpowiedzialna za środowy atak to jedna z dżihadystycznych bojówek, które rozlały się z terenu Państwa Islamskiego i operują w Algierii oraz Libii. "Zapewne tą drogą dotarli do Tunezji" - dodał. Ekspert jest zdania, że podobne incydenty mogą się powtarzać. Narodowe Muzeum Bardo w Tunisie to żelazny punkt wycieczek do Tunisu. Słynie ze starożytnych mozaik. Wśród turystów zwiedzających w środę to muzeum była duża grupa Polaków - 36 osób. Według nieoficjalnych informacji wśród zabitych mogło być czterech Polaków - powiedział rzecznik MSZ Marcin Wojciechowski. Po 15.30 tunezyjskie władze podały, że tamtejsze siły bezpieczeństwa uwolniły wszystkich zakładników przetrzymywanych przez terrorystów. Tunezyjska telewizja podała też, że w czasie wymiany ognia zginęło dwóch uzbrojonych napastników odpowiedzialnych za atak, a także policjant.