Uciekali na oślep, chowali się w zamkniętych pomieszczeniach. Po ataku ludzie ze względów bezpieczeństwa chodzili z podniesionymi rękami - relacjonują Polacy przebywający w czasie ataku terrorystycznego w Nicei. Francuskie media podały, że napastnik jechał ciężarówką 2 kilometry przez tłum ludzi. Mężczyzna miał też kilkukrotnie strzelać do zgromadzonych. Zginęły 84 osoby.
- Na początku była wielka panika. Ludzie uciekali przerażeni - relacjonowała w nocy Nadia Piotrowicz. Polka w momencie ataku terrorystycznego podczas obchodów Dnia Bastylii przebywała w jednej z nicejskich restauracji.
- Przez długi czas byliśmy zamknięci w restauracji z dwóch stron, żeby nikt nie mógł wejść ani wyjść - powiedziała Nadia w rozmowie z TVP Info.
- Nie słyszałam samych wystrzałów, a same syreny. Na samym początku w ogóle nie wiedzieliśmy nic, o co chodzi. Ludzie się chowali. Panowała straszna panika - relacjonowała Polka.
W kolei Mikołaj, Polak mieszkający w Nicei relacjonował Informacyjnej Agencji Radiowej, że tuż po zamachu schował się w budynku, gdzie spędził kilkadziesiąt minut w zamkniętym pomieszczeniu, leżąc na podłodze. Znajdował się wtedy na głównym rynku, nieopodal promenady.
Mikołaj wraz z grupą schował się w małym budynku dla muzyków. "Tam czekaliśmy prawie godzinę, leżąc na podłodze, bo właściwie nie wiedzieliśmy co się dzieje". W tym czasie śledzili informacje na Twitterze. Dopiero po godzinie, półtorej przyszła osoba, która poinformowała zebranych, co się wydarzyło. Potem na głównym placu było bardzo dużo uzbrojonych wojskowych i policjantów. Kontrolowano przechodniów.
Ludzie ze względów bezpieczeństwa chodzili z podniesionymi rękami.
Francuskie media informują, że napastnik jechał 2 kilometry przez tłum ludzi. Mężczyzna miał kilkukrotnie strzelać do zgromadzonych. Zginęły 84 osoby.
Brytyjski dziennik "The Guardian" oraz telewizja "Fox News" poinformowały, że wśród ofiar czwartkowego ataku w Nicei znajduje się dwóch obywateli Polski.
Rafał Sobczak z Ministerstwa Spraw Zagranicznych powiedział, że na ten moment nie można tego zweryfikować.
- Nie możemy potwierdzić tych informacji. Nasze służby konsularne są w kontakcie z policją francuską. Jak na razie nie zostały podane dane ofiar - tłumaczył Sobczak.
- W tej chwili nie możemy potwierdzić tego, że ofiarami zamachu w Nicei byli Polacy - tłumaczył również szef MSZ Witold Waszczykowski. - Jeśli to są osoby, które przebywały tam samotne, bez rodziny, bez dokumentów, bo były na wakacjach, to ich identyfikacja potrwa dłużej - dodał.
14 lipca, w czwartek, rozpędzona ciężarówka wjechała w tłum świętujący w Nicei. Do ataku doszło późnym wieczorem na nadmorskiej promenadzie. Zgromadzeni na niej mieszkańcy i turyści oglądali pokaz fajerwerków z okazji święta narodowego Francji - Dnia Bastylii.
Ciężarówka przejechała po promenadzie pełnej ludzi 2 km. Zamachowiec zdążył oddać jeszcze kilka strzałów zanim został zastrzelony przez policję.
- W Nicei zebrali się ludzie, żeby oglądać fajerwerki z okazji święta narodowego. W ten tłum wjechała ciężarówka. Wjechała, żeby zabijać - powiedział prezydent Francji Francois Hollande podczas nocnej konferencji prasowej.
Według najnowszych informacji liczba ofiar śmiertelnych czwartkowego ataku wzrosła do 84. Rannych zostało ponad 100 osób. Kilkanaście z nich jest w stanie krytycznym.
Francuskie media apelują o oddawanie krwi dla rannych. Telewizja iTELE stworzyła interaktywną mapę, na której widać, gdzie można oddać krew.
jm/jt