"W Nicei zebrali się ludzie, żeby oglądać fajerwerki z okazji święta narodowego. W ten tłum wjechała ciężarówka. Wjechała, żeby zabijać. Wśród ponad 77 ofiar śmiertelnych jest co najmniej 20 dzieci [od czasu przemówienia prezydenta Hollane'a liczba ofiar wzrosła do 84 - red.]. Robimy wszystko co w naszej mocy, by walczyć z plagą terroryzmu. Napastnik został zastrzelony, nie wiemy czy miał wspólników, robimy wszystko, by identyfikacja sprawcy wskazała ewentualny ślad jego towarzyszy" - powiedział prezydent Francji. Przedłużono stan wyjątkowy Francois Hollande podkreślił, że Francja została zaatakowana w dniu symbolizującym wolność. W imieniu pogrążonego w żałobie narodu wyraził solidarność z rodzinami i bliskim ofiar, a także zagwarantował wszelką niezbędną pomoc dla poszkodowanych. "Po atakach w Paryżu w styczniu i listopadzie ubiegłego roku uderzono w Nicei. Cała Francja jest dziś zagrożona islamskim terroryzmem, dlatego musimy wykazać się czujnością i determinacją. Podjąłem decyzję o mobilizacji 10 tys. żołnierzy, którzy będą wspierać policjantów i żandarmów, m.in. przy kontroli granic. Ponadto o trzy miesiące przedłużony zostanie stan wyjątkowy" - zaznaczył francuski prezydent. W piątek odbędzie się rada bezpieczeństwa. Francois Hollande zapewnił, że Francja nie odstąpi od walki z terroryzmem i jeszcze nasili swoje działania w Syrii i Iraku. Francja płacze, ale jest silna "Będziemy uderzać w tych, którzy atakują nas na naszej ziemi. Będziemy atakować ich w ich kryjówkach. Francja staje w obliczu nowej tragedii, jest przerażona tym, co się stało. Francja płacze, ale jest silna. I zawsze będzie silniejsza niż atakujący ją fanatycy - zadeklarował prezydent Francji. W piątek Francois Hollande uda się do Nicei, aby udzielić wsparcia poszkodowanym.