To nie był wypadek, to było morderstwo - mówi pan Eugeniusz, dziadek Julii, która została ranna w wypadku w Kamieniu Pomorskim.
W Nowy Rok pijany kierowca wjechał w grupę ośmiu osób w Kamieniu Pomorskim. Zginęło sześć osób - m.in. rodzice 10-letniej Julii, rodzice i brat 8-letniego chłopca, a także jeszcze jeden przechodzień.
Kierowca został aresztowany i usłyszał zarzuty spowodowania katastrofy w ruchu lądowym.
Dziadkowie 10-letniej Julii nie kryją emocji i złości. - Dzięki Bogu, z Julką jest dobrze. Temu bandycie powinni za takie coś dać dożywocie. Nie ma przebaczenia. To nie był wypadek, to było morderstwo - mówi pan Eugeniusz.
Julia i Hubert leżą w szpitalu na oddziale intensywnej terapii.
Młodszy chłopiec jest w śpiączce farmakologicznej i prawdopodobnie pozostanie w niej przez kilka następnych dni. Dziewczynka jest przytomna.
Sąd w trybie przyspieszonym ustanowił już dziadków opiekunami zastępczymi dla dzieci.