"Będziemy dalej prostować kłamstwa premiera Mateusza Morawieckiego, który w tych kłamstwach nie ustaje, tak jak PiS nie ustaje w atakach na nas. Widać, że jesteśmy dla nich wielkim zagrożeniem w tych wyborach" - powiedział PAP w piątek szef PSL <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-wladyslaw-kosiniak-kamysz,gsbi,7" title="Władysław Kosiniak-Kamysz" target="_blank">Władysław Kosiniak-Kamysz</a>. Ocenił, że "to w myśl zasady, która kiedyś została opisana: najpierw cię pomijają, później się z ciebie śmieją, później cię atakują - a na końcu wygrywasz". "Jesteśmy w tym trzecim punkcie, ataku na nas" - dodał. "My chcieliśmy normalności, współpracy" Kosiniak-Kamysz zaznaczył, że niewątpliwie wybory samorządowe "rozstrzygają się nie tylko na polskiej wsi, ale w ogóle rozstrzygną się między PiS-em a PSL-em". Podkreślił też, że atak na PSL "konstruowany" jest już od kilku miesięcy. "Ten atak jest skonstruowany od lipca przez premiera Morawieckiego; te kłamstwa o tym, że byliśmy inspiratorem prywatyzacji, że prywatyzowaliśmy - choć przez lata 90. zawsze byliśmy nazywani 'hamulcowym prywatyzacji', ograniczaliśmy prywatyzację i sektora bankowego, i innych działów polskiego przemysłu. My będziemy to odkłamywać" - mówił. Zdaniem Kosiniaka-Kamysza, ataki na jego ugrupowanie nie są spowodowane słabością PSL, tylko siłą wyborczą jego partii. "My chcieliśmy normalności, współpracy i zawsze do tego będziemy dążyć. Wyciągałem rękę w sprawie Trybunału Konstytucyjnego, w sprawie kryzysu parlamentarnego. Ostatnio do premiera Morawieckiego, jak został szefem rządu, napisałem list w sprawie służby zdrowia, żebyśmy mogli wspólnie coś dla służby zdrowia zrobić - za każdym razem ta ręka o współpracę jest odrzucana, tak jak za każdym razem odrzucane są w Sejmie projekty PSL" - mówił. "Widać więc, że tej współpracy kto inny nie chce, kto inny nie chce normalności. Dlatego trzeba pokonać w tych wyborach PiS żeby przywrócić normalność. My gwarantujemy, że z nami współpraca merytoryczna zawsze jest możliwa, że nie musi być ciągłej walki" - dodał. "Popełniliśmy błąd w 2015 roku" Kosiniak-Kamysz pytany, czy spodziewa się kolejnych ataków w tygodniach poprzedzających wybory odpowiedział, że "zapewne PiS bardzo dobrze monitoruje sondaże i widać, że ostatnie ataki nie są przypadkowe". Jak stwierdził, "widać, że ta siła konkurencji, linia sporu przesunęła się ewidentnie między nami a PiS". "Platforma zostaje teraz gdzieś z boku, więc na pewno te najbliższe dwa tygodnie będą bogate w różnego rodzaju wystąpienia polityków PiS-u, ale my też tego nie zostawimy" - zapewnił. "Popełniliśmy błąd w 2015 roku nie odpowiadając na hasło 'Polski w ruinie', teraz tego błędu nie popełnimy; każde kłamstwo premiera Morawieckiego będzie po prostu pokazywane, prostowane i takie zachowania też będą piętnowane. Rozumiemy walkę polityczną, rozumiemy spór polityczny, ale są pewne granice, których się po prostu nie przekracza" - podkreślił szef PSL. Kosiniak-Kamysz odwiedził w piątek Wielkopolskę. W połowie września CBA zatrzymało dwóch działaczy PSL w Pile (wielkopolskie); wicestarostę pilskiego i dyrektora jednego z wydziałów starostwa. Usłyszeli oni zarzuty "przekroczenia uprawnień w celu uzyskania korzyści majątkowej". Wobec podejrzanych zastosowano poręczenie majątkowe; zostali oni też zawieszeni w czynnościach służbowych. Według lokalnych struktur PSL, zatrzymania miały charakter "tylko i wyłącznie polityczny".