W poniedziałek radni PiS zorganizowali konferencję prasową w ramach akcji "Ratusz Rafała". Jej celem jest pokazywanie osób z otoczenia Trzaskowskiego. Radny PiS z Mokotowa Jacek Ozdoba powiedział, że jedną z takich osób jest były wiceprezydent Warszawy Jarosław Jóźwiak, który podał się do dymisji po wybuchu afery reprywatyzacyjnej w 2016 r. "(To) bardzo bliski współpracownik Hanny Gronkiewicz-Waltz, a dzisiaj jedna z czołowych postaci, która pojawia się za plecami Rafała Trzaskowskiego (...) Praktycznie na większości spotkań Jarosław Jóźwiak stoi tuż za Rafałem Trzaskowskim" - powiedział Ozdoba. Radni PiS pytali, jaka jest dzisiaj rola Jóźwiaka w sztabie Trzaskowskiego. "Nie pracuję w sztabie wyborczym Rafała Trzaskowskiego i nie mam ze sztabem nic wspólnego" - powiedział Jóźwiak w poniedziałek PAP. Jak mówił, politycy PiS, dowodząc jego związku ze sztabem Trzaskowskiego, "posiłkują się" zdjęciami z publicznych demonstracji, gdzie jest z grupą polityków PO i Nowoczesnej. "Chodzi o demonstracje w obronie sądów, gdzie Rafał Trzaskowski występuje z całą grupą (polityków) Platformy Obywatelskiej i to są jedyne miejsca, gdzie się spotykamy, chyba tak jak pół Warszawy" - wyjaśnił Jóźwiak. Nagradzany za nieprawidłowości w ratuszu? Odniósł się również do stwierdzenia Ozdoby, że "po zwolnieniu z ratusza dostał członkostwa w radach nadzorczych miejskich spółek" i była to "najprawdopodobniej nagroda za to, że przez wiele lat pomagał Hannie Gronkiewicz-Waltz nie tylko w sprawie Noakowskiego 16, ale i również w innych warszawskich, delikatnie mówiąc, nieprawidłowościach, które pojawiały się w ratuszu". Jóźwiak powiedział, że w radach nadzorczych spółek miejskich zasiadał zanim odszedł z ratusza. "W MPWiK-u (Miejskie Przedsiębiorstwo Wodociągów i Kanalizacji - PAP), w który zasiadam w radzie nadzorczej, jestem od 2014 r., czyli dużo wcześniej niż odszedłem z ratusza, więc żadnej nagrody nie dostałem, po prostu jestem cały czas w tej radzie nadzorczej" - wyjaśnił b. wiceprezydent stolicy. Proces reprywatyzacji Jacek Ozdoba mówił również, że Jóźwiak miał dostęp do dokumentów dotyczących nieruchomości przy ul. Noakowskiego 16 i "mógł rozporządzać tymi dokumentami w taki sposób, ażeby przedłużać czy właściwie próbować w jakiś sposób zatuszować informacje nt. nieprawidłowości i nt. popełnienia przestępstwa przy procesie reprywatyzacji" tej nieruchomości. "Nie wiem, w jaki sposób mogłem to robić" - odpierał te zarzuty Jóźwiak. Jak mówił, zanim objął w 2014 r. funkcję wiceprezydenta odpowiedzialnego za Biuro Gospodarki Nieruchomościami, przedawniła się już możliwość uchylenia decyzji reprywatyzacyjnej, dotyczącej Noakowskiego 16. Wskazywał, że decyzja zwrotowa została wydana w 2003 r. i po 10 latach, w 2013 r. nie było już możliwości jej uchylenia. Jóźwiak: To klasyczna zasłona dymna Jóźwiak zaznaczył, że sprawą Noakowskiego zajmowała się prokuratura i niczego się nie dopatrzyła, a Samorządowe Kolegium Odwoławcze przed 2013 r. bodajże trzykrotnie odmówiło wzruszenia tej decyzji. "Więc nie wiem, jaka mogła być moja rola w tej sprawie, skoro ona wydarzyła się za prezydentury Lecha Kaczyńskiego, a kiedy obejmowałem obowiązki wiceprezydenta, to od półtora roku nie było możliwości uchylenia tej decyzji. To klasyczna zasłona dymna, bo dzisiaj ściga się nie tych, którzy wydali decyzje reprywatyzacyjną, tylko próbuje się przerzucić odpowiedzialność na tych, którzy rzekomo mieli te decyzję uchylić, chociaż prawo im tego zabraniało" - powiedział Jóźwiak. Komisja weryfikacyjna ds. reprywatyzacji uznała w grudniu 2017 roku, że decyzja reprywatyzacyjna z 2003 r. ws. nieruchomości przy Noakowskiego 16 została podjęta z naruszeniem prawa. Komisja zobowiązała też beneficjentów reprywatyzacji do zwrotu równowartości nienależnego świadczenia w wysokości ponad 15 mln zł.