"Już na początku ogłoszono, że jeśli ktoś ma jakąś palącą kwestię do marszałka, to musi ją wcześniej spisać na kartce. Minuty mijały, a żadne pytanie z sali nie zostało odczytane. Zgromadzeni zaczęli się irytować. Słychać było gwizdy" - czytamy w Fakcie. Ostatecznie pytania zaczęto odczytywać, ale i tak marszałek nie odpowiedział na wszystkie. "Spotkanie w Zgierzu nie było wyjątkiem, podobny przebieg miała wizyta Kuchcińskiego przed tygodniem w Żywcu" - informuje "Fakt". Więcej w "Fakcie".