Adamowicz stwierdza w rozmowie z "Rzeczpospolitą", że nikomu nie obiecywał wycofania swojej kandydatury z walki o fotel prezydenta Gdańska. "Jestem kandydatem obywatelskim, niezależnym" - podkreśla. Adamowicz uważa, że rywalizacja między Jarosławem Wałęsą, który ma być kandydatem Koalicji Obywatelskiej PO i Nowoczesnej, a Kacprem Płażyńskim, kandydatem PiS, będzie "starciem synów dwóch znanych postaci". "Mam nadzieję, że kampania nie będzie tylko plebiscytem znanych nazwisk" - dodaje. Pytany o to, czy obawia się starcia z Jarosławem Wałęsą, Adamowicz stwierdza, że Wałęsa "z tym nazwiskiem jest wielkim nieobecnym". "Nie angażuje się w sprawy miasta (...). Trudno dziś gdańszczanom powiedzieć, jakie ma poglądy, postawy, jakie pomysły na Gdańsk poza tym, że co jakiś czas zgłasza chęć bycia prezydentem" - mówi. Na pytanie, czy "nie ma poczucia, że zdradził Platformę", decydując się na start, Adamowicz odpowiada: "A co to jest <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-platforma-obywatelska,gsbi,40" title="Platforma Obywatelska" target="_blank">Platforma Obywatelska</a>? Czy PO jednoosobowo jest Grzegorz Schetyna, czy rada powiatu - organ demokratyczny - która w październiku 2017 r. poparła mnie jako kandydata? Ta ustawa nie została do dziś uchylona i obowiązuje (...). Gdy w Polsce bronimy fundamentalnych zasad, to jest to też pytanie o demokrację wewnątrz partii". Więcej w "Rzeczpospolitej".