Z Państwowej Komisji Wyborczej płyną sprzeczne sygnały dotyczące sprawności mechanizmu liczenia głosów, który ma zostać wykorzystany podczas niedzielnych wyborów samorządowych - informuje dzisiejsza "Rzeczpospolita".
Niepewność ma związek ze zmianą firmy, która dostarcza technologię wyborczą. Tym razem przetarg wygrała Nabino z Łodzi. Już na początku listopada pojawiły się pierwsze doniesienia, że podczas testów nowego oprogramowania padały serwery lub niektórych okien nie dało się wypełnić.
Wczoraj w radiowej Trójce przewodniczący PKW Stefan Jaworski przyznał, że nie może zagwarantować sprawności systemu podczas nadchodzących wyborów, choć "ma nadzieję, że tak będzie".
Więcej wiary ma odpowiedzialny za informatykę w PKW Romuald Drapiński. W rozmowie z "Rzeczpospolitą" przekonywał, że testy pozwoliły ustabilizować system, który powinien teraz poradzić sobie z dużym obciążeniem.
Głośno wokół nowego oprogramowania zrobiło się też po tym, jak zainteresowała się nim Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Jak się bowiem okazało, w internecie można było dotrzeć do wersji testowej systemu i m.in. podejrzeć kawałek kodu źródłowego.
Według Drapińskiego jednak, "nie pojawiła się luka w bezpieczeństwie".
Więcej w dzisiejszej "Rzeczpospolitej".