Przez kilka dni po wyborach na Śląsku było głośno o tym, że Platforma Obywatelska i Polskie Stronnictwo Ludowe planują utworzyć koalicję z autonomistami. Powstała taka koncepcja, ponieważ szef ludowców, Janusz Piechociński sprzeciwił się współpracy z formacją Leszka Millera za to, że krytykował PSL za dobry wynik w sejmikach. Podczas spotkania Piechocińskiego z premier Ewą Kopacz zdecydowano, że PO i PSL będą rządzić na Śląsku razem z RAŚ. Gdy wydawało się, że wszystko jest już ustalone, tuż przed pierwszą sesją sejmiku nastąpił nieoczekiwany zwrot - Tomasz Tomczykiewicz, szef Platformy w regionie, ogłosił, że powstanie jednak koalicja z Sojuszem Lewicy Demokratycznej, a nie z autonomistami. Jak nieoficjalnie ustaliła "Gazeta Wyborcza" na decyzję wpłynął sprzeciw Bronisława Komorowskiego. Prezydent od lat jest przeciwny jakiejkolwiek współpracy z RAŚ, bo - jego zdaniem - to mogłoby ich wzmocnić. Obawia się także, że autonomiści mogą chcieć odłączyć się od Polski i przyłączyć do Niemiec - pisze "GW". Według informatora dziennika w sprawie koalicji z RAŚ Kancelaria Prezydenta dzwoniła do premier Ewy Kopacz. Gazeta donosi, że jest także plotka, iż tematem zainteresował się metropolita śląski arcybiskup Wiktor Skworc, który interweniował u Bronisława Komorowskiego. Tych informacji nie potwierdza jednak Tomasz Tomczykiewicz. Zaprzecza również rzecznik duchownego, ks. Łukasz Gaweł i zapewnia, że Skworc nie miesza się w lokalną politykę. Przedstawiciele Ruchu Autonomii Śląskiej nie wierzą w teorię o zaangażowaniu prezydenta i arcybiskupa. Ich zdaniem decyzja zapadła na Śląsku, a lokalni politycy PO teraz zasłaniają się plotkami.