- Ten wynik jest świadectwem wielkiej nieufności Francuzów - podkreśliła Le Pen. - Nad krajem mógł wznieść się wielki wiatr wolności. Francuzi zdecydowali inaczej - stwierdziła, dodając, że jej wynik stanowi "sam w sobie głośne zwycięstwo". - <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-emmanuel-macron,gsbi,12" title="Macron" target="_blank">Macron</a> nie zrobi nic, aby ponownie zjednoczyć podzielony kraj - oznajmiła przywódczyni Zjednoczenia Narodowego, która nie pogratulowała urzędującemu prezydentowi zwycięstwa w wyborach. Emmanuel Macron wygrywa z Marine Le Pen - Zaczynamy batalię legislacyjną - ogłosiła, zagrzewając swoich wyborców do głosowania na Zjednoczenia Narodowe w wyborach parlamentarnych, które zaplanowane są na 12 i 19 czerwca. Polityk wezwała "wszystkich niezadowolonych z rządów Macrona" do przyłączenia się do jej ugrupowania. Zapowiedziała jednoczenie innych ugrupowań politycznych po stronie prawicy przed czerwcowymi wyborami. W sztabie Le Pen we Armenonville wznoszono okrzyki radości po przemówieniu liderki, a na koniec jej przemówienia odśpiewano Marsyliankę. W niedzielnej II turze wyborów prezydenckich we Francji zwyciężył ubiegający się o reelekcję prezydent Macron. Według sondaży zdobył 58,2 procent głosów, a jego konkurentka <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-marine-le-pen,gsbi,1072" title="Marine Le Pen" target="_blank">Marine Le Pen</a> - 41,8 procent.