Kinga Duda pojawiła się w komisji wyborczej w Krakowie wraz z rodzicami - urzędującym prezydentem Andrzejem Duda i pierwszą damą Agatą Kornhauser-Dudą, jednak nie oddała głosu. Jak informowały media, członkowie komisji wyborczej nakazali jej donieść paszport. Dowód osobisty nie wystarczył. Skąd to zamieszanie? Sprawę w rozmowie z Wirtualną Polską wyjaśnił rzecznik Kancelarii Prezydenta Błażej Spychalski. "Kinga w pierwszej turze głosowała w Londynie i stamtąd miała zaświadczenie, które pokazała w Krakowie. Był w nim jednak numer paszportu, a Kinga miała ze sobą dowód osobisty. Dlatego musiała wrócić do domu po paszport" - powiedział WP Błażej Spychalski. Poinformował, że córka prezydenta wróciła z paszportem i oddała głos.