W czwartkowym wywiadzie dla "Super Expressu" Kosiniak-Kamysz ocenia kandydata KO na prezydenta Rafała Trzaskowskiego. Podkreśla, że jest z Trzaskowskim "na dobrej stopie", znają się nie od dziś, razem pracowali w rządzie. "Jednak czym innym jest życzliwa koleżeńskość, a czym innym wiarygodność. Bo jeśli jest się wiceszefem formacji, która od 15 lat buduje się na walce, a teraz zgrywa gołąbka pokoju, to jest to dobra zmiana. Pytanie, czy wiarygodna i czy nie jest tylko przekazem dnia, bo tak im wyszło z badań" - mówi kandydat PSL na prezydenta. Dopytywany, czy jego zdaniem <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-rafal-trzaskowski,gsbi,4" title="Rafał Trzaskowski" target="_blank">Rafał Trzaskowski</a> jest niewiarygodny, lider ludowców stwierdza, że on sam ma dobre intencje, ale "stoi za nim środowisko polityczne, które za wszelką cenę dąży do konfliktu". "Żywi się nim i będzie żywić nadal. Nienawidzą się z PiS i bez siebie z PiS żyć nie mogą, teraz jest rywalizacja na opozycji. I ja z niej nie ustąpię" - mówi. "Mówią o tym w kuluarach" Kosiniak-Kamysz był również pytany, czy podtrzymuje swoją deklarację w sprawie ewentualnej pomocy w zbiórce podpisów dla Trzaskowskiego. "Gdyby była doba na zbiórkę podpisów, to żaden kandydat by sobie nie poradził. Ale w takiej sytuacji nie będzie z tym problemu. Oni zbiorą te podpisy i mówią o tym w kuluarach, więc nie ma takiej potrzeby" - odpowiedział szef PSL. Kosiniak-Kamysz zadeklarował, że chce doprowadzić do "radykalnych zmian w Polsce, łącznie ze zmianami ustrojowymi i wzmocnieniem pozycji prezydenta". Jego zdaniem zmiany konstytucyjne są potrzebne, a wiele przepisów musi być uaktualnionych. Zapewnił, że będzie walczył o wejście do II tury wyborów. "Zdecydują rodacy, ale ja zrobię wszystko, żeby tak było" - powiedział.