- Nie chcę się chwalić, ale czegoś takiego się spodziewałem: równorzędnego wyniku Andrzeja Dudy i Bronisława Komorowskiego i bardzo dobrego rezultatu Pawła Kukiza (20,5%) - przyznaje Ziemkiewicz. Jego zdaniem sondażowe zwycięstwo kandydata Prawa i Sprawiedliwości w pierwszej turze pokazuje, że "system Donalda Tuska, polityka oparta na straszeniu Jarosławem Kaczyńskim, wyczerpał się". Elektorat protestu - To już nie jest wystarczający powód dla ogromnej części społeczeństwa, żeby tolerować rządy Platformy Obywatelskiej ze wszystkimi jej patologiami, aferami, przejawami nieudolności. Straszenie, że przyjdzie zły Kaczyński, będzie IV RP i duszna atmosfera, już nie wystarcza - podkreśla Ziemkiewicz. Nasz rozmówca zwrócił uwagę, że czerwona kartka dla Platformy Obywatelskiej, jaką jest zaskakujący wynik urzędującego prezydenta, nie oznacza automatycznie przepustki do władzy dla Prawa i Sprawiedliwości. - Wręcz znakomity wynik Pawła Kukiza pokazuje, że ludzie mają dość niewydolnego układu politycznego, w którym się nie odnajdują. Kukiz zdobył elektorat protestu, który nie odnajduje się w dychotomii Platformy Obywatelskiej i Prawa i Sprawiedliwości. Partie te muszą wziąć ten sygnał pod uwagę, inaczej obecny system zostanie w najbliższych wyborach parlamentarnych obalony - uważa Ziemkiewicz. Felietonista naszego portalu skomentował również sondaże opinii publicznej, które jednoznacznie wskazywały na wygraną Bronisława Komorowskiego w pierwszej turze. - Musimy przyjąć, że wszystkie sondaże zostały sfałszowane, co wydaje się mało prawdopodobne, albo że dla Polaków ankieter, pytający o ich preferencje wyborcze, jest funkcjonariuszem systemu i go zwyczajnie oszukują. Rozbieżność między wynikami sondaży, a tymi, które poznaliśmy w niedzielny wieczór, pokazują, że Polacy nie ufają instytucjom swojego państwa, a to bardzo zły sygnał - dodaje. To pokazuje, tłumaczy Ziemkiewicz, że mamy do czynienia z buntem przeciwko całej klasie politycznej. Zarówno przeciwko partii rządzącej, czego dowodem wynik prezydenta Komorowskiego, jak i przeciwko innym głównym partiom, co obrazuje wysokie poparcie dla Kukiza. Komorowski jak "prezydent Tusk" Wybory rozstrzygną się za dwa tygodnie. Czy Duda utrzyma przewagę nad urzędującym prezydentem? - Jeżeli kampania Bronisława Komorowskiego będzie tak beznadziejna jak dotąd, to oczywiście skończy się to dla niego katastrofą. Przypomina mi się kampania Donalda Tuska z 2005 roku. Miał ogromną przewagę w sondażach, prezentował się na billboardach jako "prezydent Tusk", ale wbrew prognozom przegrał bardzo wysoko. Polacy nie lubią, jak ktoś im mówi, że wygra wybory bez względu na wszystko. Bronisław Komorowski objechał Polskę z jednym przekazem: I tak wygram, bo jestem jedynym prawdziwym kandydatem i Polacy mnie chcą. To się musiało tak skończyć - podkreśla Ziemkiewicz. - Szczerze mówiąc, mając na uwadze pięć lat prezydentury Bronisława Komorowskiego, nie bardzo widzę, co więcej mógłby zaprezentować w drugiej turze - kończy nasz rozmówca.