Nagle więc pokazała się w wyborczym klipie rodzina prezydenta, jego piątka, anonimowych dotychczas, dzieci. To ma być wartość dodana - dzieci Komorowskiego nie były celebrytami, nie występowały w telewizyjnych show, nie prowadziły blogów. To są zwykli, skromni, młodzi ludzie, którzy nie zadzierają nosa. Więc chyba warto zagłosować na ich ojca? Taki jest przekaz tego klipu, pytanie tylko czy nie wystartował on za późno? O pół roku za późno? Dla tej części młodzieży, która przywiązuje wagę do zdań osób znanych i popularnych, Platforma przygotowały inny klip. A w nim celebryci - aktorzy, muzycy, deklarują, że będą głosować na Komorowskiego. Czy pociągną do urn swoich fanów? Jest jeszcze inny projekt - Bronisław Komorowski nagrał rozmowę z Kubą Wojewódzkim, będzie ona emitowana w poniedziałek. To też jest ukłon w jego stronę. Szczerze mówiąc, wygląda to na karkołomne zadanie - Kuba Wojewódzki funkcjonuje na papierach wesołka, złośliwca, osoby chętniej pytającej o życie erotyczne niż o sprawy polityki zagranicznej czy polityki przemysłowej. Bronisław Komorowski, prezydent RP, raczej w takim programie średnio pasuje. Jak to więc wyjdzie? Kto do kogo się dostosuje? Czy Wojewódzki będzie poważny, pod krawatem? Czy też Komorowski rubaszny, bez krawata? Dwóch zwycięzców w tej rozmowie nie będzie - ktoś będzie śmieszny. Pytanie - kto? Drugi cel kampanii, jej obecnych godzin, to dobre przygotowanie się do debat telewizyjnych. Wielu fachowców twierdzi, że ich wynik zadecyduje o wyborczym wyniku 24 maja. Tak rzeczywiście może być, bo na pewno zadecydują one o kształcie kolejnych dni kampanii. Dodajmy - kampanii, w której to Komorowski musi gonić Dudę, a nie Duda Komorowskiego. Prezydent będzie więc musiał te debaty wygrać. A to jest bardzo trudne zadanie, bo Duda jest rozmówcą gładkim, którego trudno wyprowadzić z równowagi. Który, owszem, jest nudny i przewidywalny. Ale - w jego obecnej sytuacji - to wystarczy. Wystarczy, że nie popełni podczas debaty błędu, a utrzyma przewagę. Bo to Komorowski musi go zaatakować, i zapędzić do narożnika. A kto wierzy, że potrafi tego dokonać? Polityka nie zna litości. Bronisław Komorowski miał wiele czasu na to, żeby zbudować w opinii publicznej obraz osoby ciepłej, z fajną rodziną, czującej sprawy młodych, otwartej. Tego czasu nie wykorzystał, więc cokolwiek teraz nie zrobi, to wygląda sztucznie, na siłę. W czasach pięciu lat prezydentury miał też wiele okazji, by pokazać się jako polityk samodzielny, patrzący dalej. Nie wykorzystał tego, więc dziś bardziej pamiętane są mu wpadki, choćby te słynne "chodź szogunie!". Jeżeli ludzie chcą zmiany, to fiki-miki celebrytów, niewiele pomogą. Tak jak i filmiki z dziećmi, czy udana debata. Zdaje się, jest już taka atmosfera, że mało kogo interesuje, czy Komorowski jest ciepły i mądry, czy nie. Zwłaszcza, że w ostatnich dniach prezydent miał wystarczająco dużo wpadek, które pokazały go dokładnie w odwrotnym świetle. W roku 1990 Lech Wałęsa machał siekierką i wykrzykiwał od rzeczy, a i tak ludzie na niego głosowali, bo chcieli zmiany. W roku 1995 za Kwaśniewskim jeździły bojówki, wszystkie gazety były przeciwko niemu, i wszyscy biskupi, a i tak wygrał, bo ludzie chcieli zmiany. Niosła go fala. I ta fala społecznych nastrojów, że chcemy zmiany, gra na niekorzyść Komorowskiego. Jest on poniekąd ofiarą rządów swej partii. Tak już jest - naród woła "tak dalej być nie może!", i naród głosuje. I naprawdę, trzeba zdecydowanie większego wysiłku, żeby tę falę zatrzymać i odwrócić, niż występ u Kuby Wojewódzkiego, czy nakręcenie reklamówki z aktorami. Robert Walenciak Robert Walenciak - publicysta, felietonista Interii ze stałą rubryką "Taki kraj". Do końca kampanii wyborczej będzie śledził jej przebieg, zawirowania i manowce.Zobacz też:Obrazki z Warszawy, odcinek 4: Wet za wetObrazki z Warszawy, odcinek 3: Platforma walczy o życieObrazki z Warszawy, odcinek 2: Rośnie Kukizowa gorączkaObrazki z Warszawy, odcinek 1: Car dobry, urzędnicy źliZobacz wideo: