Jak zamierza Pan poprawić stosunki Polski z Rosją? - Paradoksalnie: poprzez zwiększenie wymiany handlowej z Niemcami. Im większy Polska będzie miała udział w wymianie handlowej z Niemcami i będzie znacząca dla niemieckiej wymiany handlowej, tym bardziej Rosja będzie nas respektowała. Unikałbym też głupich prowokacji w stylu Schetyny, Komorowskiego i Siemoniaka. Niepotrzebnie przenoszą konflikt z Putinem na konflikt z całym narodem rosyjskim, z którym nie mamy żadnego powodu toczyć kłótni o to, kto wyzwolił Auschwitz, czy gdzie się zakończyła II wojna światowa. Robienie awantury wokół przejazdu "Nocnych Wilków" przez Polskę to też jest przykład dziecinnej, sentymentalnej polityki w stylu wymienionej wcześniej trójki, zupełnie niepotrzebnie drażniącej nasze stosunki z Rosją. Czy przywróci Pan wiek emerytalny do poprzedniej wysokości? - Nie przywrócę. Jestem zwolennikiem zupełnie innego systemu emerytalnego, opartego na emeryturze obywatelskiej finansowanej z budżetu. Każdy otrzymywałby ją w tej samej kwocie - w wysokości 2000 złotych. <a class="textLink" href="https://biznes.interia.pl/gospodarka/news-emerytom-grozi-kara-wystarczy-nie-zaplacic-do-25-stycznia-sk,nId,7284915" title="emerytura" target="_blank">Emerytura</a> finansowana byłaby z PIT-u, CIT-u i VAT-u, a nie ZUS-u i KRUS-u. ZUS i KRUS trzeba zlikwidować, ponieważ już dzisiaj do każdej emerytury dopłacamy 40% z PIT-u, CIT-u i VAT-u, a według ZUS-u za 10 lat będziemy dopłacali 60%. Nie ma zatem sensu utrzymywać bardzo drogiej, kosztującej 10 miliardów rocznie, struktury ZUS-u i KRUS-u. Jaki wiek emerytalny chcemy ustalić? To w obecnej sytuacji oddzielna kwestia. Najważniejsza jest zmiana systemu. Bo cokolwiek będziemy robić w obrębie obecnego, będzie prowadziło do jego bankructwa. Jeżeli ktoś proponuje obniżenie wieku emerytalnego, to znaczy, że tak naprawdę proponuje likwidację rent i emerytur, ponieważ nie będzie z czego ich wypłacać. Czy jest Pan za przyjęciem euro w Polsce przed 2020 rokiem? - Im szybciej przyjmiemy euro, tym lepiej. Euro to po pierwsze kwestia naszego bezpieczeństwa: państwa europejskie będą reagowały na jakiekolwiek zagrożenie wobec Polski. Po drugie, euro oznacza otwarcie naszego kraju na nowe inwestycje: część inwestorów nie inwestuje w krajach, które nie mają tak silnej i stabilnej waluty jak euro czy dolar. Po trzecie, będzie to oznaczało dla bardzo dużej grupy podmiotów gospodarczych możliwość obniżenia kosztów wymiany handlowej. Po czwarte, wreszcie, przyjęcie euro wcale nie oznacza, że w Polsce będzie drożej. Przypomnę, że chociaż dzisiaj w Niemczech jest euro, to piwo jest tam tańsze niż w Polsce. Podobnie wygląda sprawa prądu: jest dwa razy tańszy niż w Polsce. Ceny nie są kwestią euro czy złotówki, tylko jakości gospodarki. Co Pan uważa o pomyśle przyjęcia do Polski uchodźców z Afryki? - Podchodzę do tego dość sceptycznie. Polska jest bardzo biednym krajem, jednym z najbiedniejszych w Unii Europejskiej, o bardzo niskich zarobkach, wysokim bezrobociu i bardzo małym zgromadzonym kapitale. Nie mówię, żebyśmy się kwestią uchodźców w ogóle nie zajmowali, bo przecież przez całe lata po stanie wojennym pomagano nam w Austrii, Niemczech czy innych krajach. Z tego powodu na zasadzie solidarności powinniśmy się zaangażować, ale na niewielką skalę. Główny ciężar powinny wziąć na siebie kraje, których ten problem realnie dotyczy. Możemy natomiast w tej pomoc uczestniczyć, angażując się w organizację, wysyłając służby ratownicze czy wojsko do pomocy. Czy jest Pan za likwidacją Senatu i zmniejszeniem liczby posłów? - Tak, jestem za likwidacją Senatu i zmniejszeniem liczby posłów. 3 maja przedstawiłem w tej sprawie projekt nowej konstytucji, który zakłada właśnie zlikwidowanie Senatu i ograniczenie liczby posłów do poziomu frekwencji. Na przykład: jeżeli frekwencja wynosiłaby 50 procent, to posłów byłoby tylko 230. Jeśli większa, to więcej, jeśli mniejsza - to mniej. Posłowie byliby zobowiązani pracować na rzecz frekwencji, wprowadziliby głosowanie przez Internet, a obywatele mogliby ukarać posłów, którzy źle pracują, właśnie niską frekwencją. Co do Senatu, powtarzam raz jeszcze: jestem za całkowitą likwidacją, ponieważ nie jest nam do niczego potrzebny. Z tego powodu w projekcie konstytucji, jaki przedstawiłem, nie ma już Senatu. Czy jest Pan za przywróceniem systemu szkolnictwa sprzed reformy Buzka? - Nie, bo problem polskiego szkolnictwa nie wiąże się ani z tym, czy są gimnazja, czy nie - to jest sztuczny problem - ani z tym, czy dzieci idą w do szkoły mając 6 lub 7 lat. Problem polega na pedagogice, na metodyce nauczania. Zbyt dużo mamy systemów testowych, za dużo wiedzy pamięciowej, a za mało rozbudowywania inteligencji emocjonalnej, pracy zespołowej i tego typu kompetencji społecznych, które są decydujące w XXI wieku. To są prawdziwe wyzwania, a nie pseudoproblemy, jakimi są struktura organizacyjna i wiek rozpoczęcia edukacji. O Januszu Palikocie Janusz Marian Palikot urodził się 26 października 1964 roku w Biłgoraju. Jest kandydatem Twojego Ruchu w wyborach prezydenckich. Absolwent filozofii na Uniwersytecie Warszawskim, przedsiębiorca, polityk. Pierwszą firmę założył jeszcze w trakcie studiów. Po jej zakończeniu pracował w Instytucie Filozofii i Socjologii PAN. Produkował palety, wina musujące i inne alkohole, był też wydawcą. W lutym 2000 roku decyzją prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego został odznaczony Krzyżem Zasługi za działalność na rzecz rozwoju polskiej gospodarki. Był członkiem Rady Głównej Business Centre Club, wiceszefem Polskiej Rady Biznesu oraz wiceprezydentem Polskiej Konfederacji Pracodawców Prywatnych Lewiatan. Z polityką związany od dziesięciu lat. Najpierw z Platformą Obywatelską - był m.in. wiceprzewodniczącym Klubu Parlamentarnego partii - a następnie jako lider własnych ugrupowań. W wyborach parlamentarnych w 2011 roku Ruch Palikota zajął trzecie miejsce, zdobywając 10,02 proc. głosów. W październiku 2013 roku ugrupowanie Palikota zmieniło nazwę na Twój Ruch. W kampanii wyborczej Palikot stawia na wizerunek dynamicznego i sprawnego przywódcy. Podkreśla, że Polska potrzebuje aktywnego prezydenta. W programie wyborczym kandydata znajdują się m.in. zapisy dotyczące: obniżenia podatków, poprawienia kondycji służby zdrowia i systemu edukacji, zbrojeń z pożytkiem dla gospodarki, inwestycji w zasoby ludzkie, oddzielenia państwa od Kościoła i większej współpracy prezydenta z obywatelami. - Moje doświadczenie polityczne, biznesowe i życiowe gwarantuje aktywną i skuteczną prezydenturę - zapewnia na swojej stronie internetowej Palikot. Dwukrotnie żonaty. Ze związku z Marią Nowińską ma dwóch synów: Emila i Aleksandra. W 2006 roku jego żoną została Monika Kubat. Mają dwoje dzieci: Franka i Zosię.