Poseł PO Janusz Palikot podczas "happeningu społecznego" namawiał w środę do głosowania w wyborach prezydenckich na Bronisława Komorowskiego, a krytykował kandydata PiS Jarosława Kaczyńskiego. Oficjalnie o zgodę na zajęcie miejskiego terenu na imprezę w Lublinie wystąpiła prywatna firma, której Palikot zlecił przygotowanie infrastruktury technicznej na happening (m.in. ustawienie sceny, nagłośnienie).Jej właściciele nie zdradzają kwoty, na jaką opiewa umowa z posłem Platformy. Według nieoficjalnych informacji "Rz" impreza kosztowała kilkanaście tysięcy złotych.Tymczasem, zgodnie z przepisami, do prowadzenia kampanii uprawnione są wyłącznie komitety wyborcze, które muszą się rozliczyć z każdej wydanej złotówki.Grzegorz Wójtowicz, pełnomocnik komitetu wyborczego Bronisława Komorowskiego, zapewnia, że nic nie wiedział o happeningu Palikota. Krzysztof Lorentz, dyrektor z Krajowego Biura Wyborczego, pytany przez "Rzeczpospolitą", czy happening zorganizowany przez Palikota w Lublinie jest elementem kampanii wyborczej, powiedział: "Nie będę wypowiadał się na temat tej konkretnej imprezy, bo nie znam jej szczegółów. Zasady prowadzenia kampanii wyborczej są takie: wszystko, co jest zachętą do głosowania na jednego kandydata lub zniechęcające do innego, to element kampanii wyborczej, a uprawnione do jej prowadzenia są wyłącznie komitety wyborcze kandydatów".