Polityk, który określił wynik wyborów nie jako porażkę, ale jako "remis ze wskazaniem", podkreśla, że obserwatorzy PiS wciąż pracują i liczą głosy na własną rękę. - Każda demokratyczna partia chce skontrolować, czy ktoś nie zgubił protokołu, albo czy komuś może nie domknęła się urna - uzasadnia.