Stany Zjednoczone rozpoczęły precyzyjny ostrzał obiektów produkcji broni chemicznej w Syrii. Wspólna operacja Waszyngtonu, Londynu i Paryża związana jest z atakiem chemicznym armii dyktatora Baszara al-Asada na miasto Duma we Wschodniej Gucie. Po tym ataku prezydent Donald Trump zapowiedział ostrą reakcję oskarżając między innymi Władimira Putina o wspieranie krwawego reżimu w Syrii. Krytycznie operację wojskową USA, Wielkiej Brytanii i Francji ocenił wiceprzewodniczący Dumy Państwowej Jurij Szwytkin. -"Oni próbują rzucić Rosję na kolana" - cytuje wypowiedź Jurija Szwytkina agencja Ria Novosti. Stany Zjednoczone i inne państwa NATO wielokrotnie ostrzegały Rosję, aby nie wspierała syryjskiego dyktatora, który ma na rękach krew własnych obywateli. Działające w Londynie Syryjskie Obserwatorium Praw Człowieka podało, że w ciągu ostatnich tygodni syryjskie wojska rządowe, wspierane przez rosyjskie lotnictwo zabiły we Wschodniej Gucie około 2 tysięcy osób, z których większość to cywile. W ataku chemicznym w Dumie życie straciło ponad 50 osób.Wojna w Syrii trwa od 7 lat. Międzynarodowe organizacje szacują, że zginęło w niej blisko 400 tysięcy osób, a 11 milionów uciekło z kraju szukając schronienia na całym świecie.