Według Obserwatorium dzieci i kobiety zginęły w piwnicy jednej ze szkół, gdzie szukały schronienia podczas nalotu. Wschodnia Guta jest jednym ostatnich obszarów w Syrii kontrolowanych przez rebeliantów. Od ponad miesiąca trwa zmasowana ofensywa syryjskich wojsk rządowych, wspieranych przez rosyjskie lotnictwo, na Wschodnią Gutę. Siły reżimu Baszara el-Asada podzieliły rebeliancką enklawę na trzy części i według Syryjskiego Obserwatorium Praw Człowieka z siedzibą w Londynie kontrolują ponad 80 proc. jej terytorium. Zamieszkana przez 400 tys. ludzi Wschodnia Guta od 2013 roku jest oblegana przez syryjskie siły rządowe. W 2017 roku została włączona do wyznaczonych przez Rosję, Turcję i <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-iran,gsbi,2646" title="Iran" target="_blank">Iran</a> stref deeskalacji, jednak nie zapewniło to bezpieczeństwa cywilom. Sytuacja ludności w enklawie jest katastrofalna. Brakuje żywności, wody pitnej, leków i środków opatrunkowych. W domach nie ma prądu. W ciągu ostatniego miesiąca w wyniku bombardowań zginęło tam ponad 1450 cywilów. Rada Bezpieczeństwa ONZ przyjęła na początku marca jednomyślnie rezolucję wzywającą do ustanowienia "natychmiastowego" 30-dniowego rozejmu w Syrii m.in. w celu umożliwienia ewakuacji rannych ze Wschodniej Guty oraz udzielenia pomocy poszkodowanym. Jednak już po kilku godzinach ponownie rozpoczęły się tam walki.