"Złożyłem rezygnację ze wszystkiego. To samo zrobiła moja żona. Cała nasza załoga powiedziała: dalej będziemy pracowali, chociaż będzie piekielnie trudno, że nie jesteśmy razem" - oświadczył na początku lutego <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-jerzy-owsiak,gsbi,1229" title="Jurek Owsiak" target="_blank">Jurek Owsiak</a>. "Mamy 2014 rok, XXI wiek, zjednoczoną Europę. Ludzie integrują się w różnych sytuacjach, a w Polsce ludzie chcą sobie skakać do gardeł" - mówił wówczas. W rozmowie z Informacyjną Agencja Radiową przyznaje, że był zdecydowany odejść, ale szybko zmienił zdanie. "Był taki moment, że w obliczu takiego brutalnego ataku myślałem sobie, że skoro ludzie mają ze mną problem, to może lepiej zrezygnować, by nie szkodzić Orkiestrze. Dostałem jednak wiele wyrazów wsparcia, zarówno od społeczeństwa, jak i od mojej fundacji. Wszystko to sprawiło, że postanowiłem zostać i nie dać się" - tłumaczy Jurek Owsiak. Tegoroczny 22. finał Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy ponownie pobił rekord - zebrano 52 miliony 448 tysięcy 765 złotych i 49 groszy. To prawie o 2 miliony więcej niż rok temu