Protesty wobec kandydatury Donalda Trumpa na prezydenta nasilają się w USA od ponad tygodnia. Wszystko rozpoczęło się od Chicago. W ostatni piątek demonstrujący starali się zakłócić wiec miliardera w Salt Lake City. W sobotę jego przeciwnicy w Arizonie zablokowali jezdnie, aby zwolennicy Trumpa nie mogli dotrzeć na jego wystąpienie. Na ulicę wyszli również ludzie w Nowym Jorku. - Jesteśmy przeciwko tej kandydaturze, która dzieli ludzi i promuje homofobię. Trump powinien się wycofać z wyścigu o Biały Dom. Amerykanie muszą zdać sobie sprawę z tego, jak to wszystko jest niebezpieczne, zanim będzie za późno - mówiła jedna z protestujących. W Nowym Jorku doszło do drobnych starć z policją i sprzeczek ze zwolennikami ekscentrycznego polityka. - To nie są dobrzy ludzie, nie zachowują się jak protestujący, tylko jak aligatory - podsumował z kolei ostatnie wydarzenia Donald Trump.