"Ona jest kłamczuchą światowej klasy i prawdopodobnie najbardziej skorumpowaną osobą, która kiedykolwiek ubiegała się o prezydenturę" - powiedział Trump w przemówieniu wygłoszonym przy pomocy telepromptera w należącym do niego nowojorskim wieżowcu Trump Tower na Manhattanie. Trump oskarżył Clinton, że należy do "oszukańczego systemu" waszyngtońskiego establishmentu politycznego i działa na niekorzyść przeciętnych Amerykanów a na korzyść najbogatszych. Starając się przedstawić jako ich obrońca przed tym establismentem, Trump zapytał: "Jak można ocenić kobietę, która była sekretarzem stanu, senatorem federalnym, żoną byłego prezydenta i jest w polityce od 30 lat ?" Zdaniem Trumpa Clinton kierowała Departamentem Stanu "jak swoim osobistym funduszem spekulacyjnym, wyświadczając przysługi opresyjnym reżimom i wielu innym, w zamian za gotówkę". "Nigdy nie będziemy w stanie naprawić tego oszukańczego systemu, jeśli będziemy liczyć na tych samych ludzi, którzy go zdeprawowali" - przekonywał miliarder. Dodał, że Clinton "zdołała w ciągu 4 lat zdestabilizować cały Bliski Wschód". "To, że jesteśmy dzisiaj zagrożeni przez Państwo Islamskie jest rezultatem decyzji podjętych przez Hillary Clinton, razem z prezydentem Obamą" - twierdził Trump. Komentatorzy wskazują, że przyjęta przez Trumpa strategia przedstawiania siebie jako "przybysza z zewnątrz", nieskażonego nielubianym waszyngtońskim estabishmentem politycznym, jest w USA zazwyczaj bardzo skuteczna. W przeszłości stosowali ją z dobrym skutkiem m. in. Ronald Reagan, <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-barack-obama,gsbi,1011" title="Barack Obama" target="_blank">Barack Obama</a> i sam Bill Clinton. Trump krytykował też swą rywalkę za popieranie porozumień o wolnym handlu, które "pozbawiły pracy miliony Amerykanów" i jej politykę imigracyjną. "Ja chcę przyjmować ludzi, którzy podzielają nasze wartości. Hillary Clinton chce sprowadzać ludzi uważających, że kobiety powinny być niewolnicami a gejów należy skazywać na śmierć"- powiedział Trump, czyniąc najwyraźniej aluzję do muzułmanów. Hillary Clinton określiła ataki Trumpa jako "ekstrawaganckie kłamstwa i teorie spiskowe". "Jestem atakowana osobiście ponieważ on (Trump) nie ma argumentów merytorycznych" - powiedziała Clinton na wiecu w Raleigh, w Karolinie Północnej. "Wiem, że on nie znosi kiedy ktoś mu wskazuje, że jego propozycje dotyczące gospodarki są puste. Jak już mówiłam, <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-donald-trump,gsbi,16" title="Donald Trump" target="_blank">Donald Trump</a> nie oferuje żadnego rozwiązania naszych problemów gospodarczych. Nie możemy pozwolić aby doprowadził Amerykę do bankructwa, tak jak kiedyś jego kasyna" - dodała. Według ostatnich sondaży Clinton utrzymuje przewagę nad Trumpem. Obecnie jest skłonnych na nią głosować 45 proc. Amerykanów, a na Trumpa 39 proc.