Zdaniem komisarza, zgadzając się na połączenie tematu terroryzmu i migracji, przyjmujemy dyskurs konfliktu i podziału, o który właśnie stojącym za zamachami chodzi. Tłumacząc potrzebę zreformowania wspólnej polityki azylowej Unii Europejskiej Avramopoulos, mówił: - Rok 2015 pokazał, że nie da się utrzymać status quo w zakresie polityki azylowej. Weszliśmy w erę mobilności i pytanie nie powinno brzmieć, jak zatrzymać migrację, ale jak nią odpowiednio zarządzać. Według komisarza, zadanie ochrony zewnętrznych granic UE, pomoc potrzebującym i walka z siatkami przemytników ludzi to za dużo, jak na możliwości jednego kraju. Dlatego potrzebny jest "sprawiedliwy udział" wszystkich krajów członkowskich w rozwiązaniu kryzysu migracyjnego. - Sposobem na poradzenie sobie z problemem jest "więcej Europy", ale nie w znaczeniu odbierania kompetencji państwom członkowskim, a sprawniejszego zarządzania wspólnymi wyzwaniami - zaznaczył komisarz. Zdaniem Avramopoulosa, zakresu odpowiedzialności poszczególnych państw nie może wyznaczać kryterium geograficzne, czyli położenie danego kraju przy zewnętrznej granicy UE. Potrzebny jest obowiązkowy mechanizm relokacji, który pozwoli państwom członkowskim sprawiedliwie "podzielić się uchodźcami". Procedura naruszenia unijnego prawa wobec Polski i Węgier? Komisarz odniósł się także do porozumienia z września 2015 r., według którego kraje unijne zobowiązały się do przyjęcia określonej liczby migrantów z terytorium Włoch i Grecji. Łącznie relokowanych miało zostać 160 tys. osób. Do tej pory przeniesiono zaledwie kilkanaście procent. Żadnego uchodźcy nie przyjęły na razie Polska, Węgry i Austria, choć Wiedeń zapowiedział, że niedługo rozpocznie relokację. Komisja Europejska zagroziła, że jeśli kraje te nie zaczną przyjmować uchodźców, zostanie wobec nich wszczęta procedura naruszenia unijnego prawa. - Najprawdopodobniej procedury te zostaną niedługo wszczęte. Nie jestem z tego powodu najszczęśliwszy, ale będę musiał to zrobić. To mój polityczny, moralny i prawny obowiązek - zastrzegł komisarz. Jeśli procedura zostanie wszczęta, m.in. w stosunku do Polski, sprawa może trafić do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej. Jeśli sąd przychyli się do opinii KE, na Warszawę mogą zostać nałożone kary finansowe. Wiceminister spraw zagranicznych Konrad Szymański powiedział niedawno, że jeśli Polska zostanie postawiona pod murem w sprawie uchodźców, możliwe będzie przeprowadzenie referendum dotyczącego przyjmowania migrantów. Agnieszka Waś-Turecka, Bruksela *** Obserwuj autorkę na <a href="https://twitter.com/AgaWasTurecka" target="_blank">Twitterze </a>