"Dobrze się stało, że jest deklaracja i bardzo dobrze się stało, że ona zawiera rzeczywiście te postulaty, które dla nas z punktu widzenia przyszłości UE i naszej przyszłości w UE jako Polski są najważniejsze" - mówił w TVP1. Prezydent zaznaczył, że deklaracja ma oczywiście "charakter ogólny", "nie ma znaczenia normatywnego", "ale ma silne znaczenie polityczne". Jak powiedział Duda, "w przypadku (...) dyskusji już o konkretnych rozwiązaniach można się zawsze odwoływać do treści takiej deklaracji". "I można powiedzieć, że w tej Deklaracji Rzymskiej, jubileuszowej deklaracji (...) te kierunki są wytyczone, a co najważniejsze są wytyczone w taki sposób, w jaki my jako Polska tego chcieliśmy" - podkreślił prezydent. Deklaracja mówi o jedności Prezydent podkreślił, że w podpisanej w sobotę Deklaracji Rzymskiej jest "wyraźnie" mowa o jedności, podczas gdy niektóre europejskie kraje nie życzyły sobie tego. "Te zdania były różne, trzeba było znaleźć kompromisowe rozwiązanie. I bardzo dobrze, że te kompromisowe postanowienia się w niej znalazły i że te podpisy zostały przez wszystkich członków UE złożone, bo to element ważny. I on pokazuje, mimo całego sceptycyzmu, który wyrażają eksperci, daje jednak pewną zdecydowaną możliwość powoływania się na to w przyszłości, gdyby pojawiały się tendencje odśrodkowe" - zaznaczył. "Bo ja uważam tendencje do tworzenia Unii wielu prędkości za tendencje odśrodkowe" - powiedział prezydent. Dodał, że jego zdaniem przyjmowanie przez lata do UE nowych państw "bez wątpienia budowało jednak potencjał UE, przede wszystkim jako wielkiego wspólnego rynku, więc wielkiego także organizmu gospodarczego". "Mała Unia to nie jest to samo co wielka Unia, to jest inny potencjał nabywczy, inny potencjał produkcyjny, inny potencjał siły roboczej, inny potencjał demograficzny, to są naprawdę dwie równe sprawy. Jeżeli zaczną być budowane tzw. unie europejskie różnej prędkości, a tak naprawdę ekskluzywne kluby, w których będą się zamykały poszczególne kraje, to jest to, jestem przekonany, że w perspektywie nie wróży absolutnie nic dobrego, a przeciwnie, byłby to bardzo zły kierunek zarówno dla UE jak i dla poszczególnych krajów członkowskich" - ocenił prezydent Duda. "Polska ma prawo walczyć o swoje" Pytany o uwagi niektórych, że to źle, że Warszawa pod rządami PiS wchodzi w kłótnie z Brukselą, nie godzi się na jej wszystkie propozycje i sprzeciwiała się ponownemu wyborowi <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-donald-tusk,gsbi,2" title="Donalda Tuska" target="_blank">Donalda Tuska</a> na szefa Rady Europejskiej, Andrzej Duda odpowiedział: "Ja słyszałem, co mówił ostatnio przewodniczący (PO) Grzegorz Schetyna, że (...) do deklaracji nie powinno się wnosić żadnych zastrzeżeń i że powinno się ją podpisać bez względu na wszystko. Więc to jest polityka, którą ja bym nazwał absolutnie sprzeczną z polskimi interesami". Prezydent zaznaczył, że Deklaracja Rzymska ma charakter międzynarodowy. "Każdy naród ma swój punkt widzenia, Unia istnieje, ale Europa ma swoją historię. I ta historia jednak stworzyła pewną sytuację, relacje między tymi państwami, interesy tych państw (...) I dlatego Polska ma prawo mówić o UE jako jej równoprawny członek i ma prawo wyrażać swoje zdanie, ma prawo walczyć o swoje, oczywiście dążąc przy okazji do kompromisu" - podkreślił prezydent.