W artykule pt. "Pomoc z Budapesztu", dziennik FAZ opisuje możliwe konsekwencje mechanizmu KE wobec Polski i przypomina, że <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-viktor-orban,gsbi,15" title="Viktor Orban" target="_blank">Viktor Orban</a> już przed tygodniem poinformował, iż "Węgry nigdy się na to nie zgodzą". Gazeta pisze o bliskich relacjach obydwu narodowo-konserwatywnych rządów w Budapeszcie i w Warszawie oraz przypomina o spotkaniu Orbana i Kaczyńskiego w Niedzicy. FAZ zwraca uwagę na to, że spotkanie zadeklarowane jako "wizyta prywatna" trwało 6 godzin, a prezes PiS, choć nie piastuje żadnego państwowego urzędu, jest dla Orbana pierwszym partnerem do rozmowy. Nowy blok wschodni Dziennik porównuje sytuację polityczną na Węgrzech od 2010 roku z obecną w Polsce i wskazuje na ciągłe spory z Brukselą i licznymi europejskimi instytucjami. "Wewnątrzpolitycznie te spory Orbanowi nie zaszkodziły, lecz wręcz przeciwnie" - czytamy w FAZ. Gazeta zauważa, że Orban zaapelował w państwowym radiu "Kossuth", aby traktować Polskę z "szacunkiem, na który zasługuje". "Sojusz konserwatywnych partii w Polsce i na Węgrzech ma długą tradycję" - pisze niemiecka gazeta, ale zwraca też uwagę na różnice zdań w kwestii sankcji wobec Rosji. Poza tą różnicą Warszawa i Budapeszt są zgodne - zaznacza FAZ, posługując się przykładem polityki wobec uchodźców. FAZ dostrzega, że Warszawa i Budapeszt nie są pod tym względem osamotnione, bo podobne opinie w kwestii uchodźców mają też Czesi, Słowacy, Rumuni oraz kraje bałtyckie. FAZ pisze o "renesansie Grupy Wyszehradzkiej" oraz jej nowym "naturalnym sojuszu" z Wielką Brytanią. Na koniec FAZ przytacza komentarz węgierskiej gazety "Nepszabadsag", która niedawno napisała, iż istnieje "groźba powstania w UE wschodniego bloku, któremu będzie wiał w plecy zachodni wiatr z Wielkiej Brytanii i do którego należałoby 90 mln mieszkańców". "Polska demokracja ma się dobrze" W innym artykule pt. "Uśmiech z wyszczerzonymi zębami" FAZ przygląda się postawie premier Beaty Szydło. "Polskie kierownictwo nie potrzebowało dużo czasu, aby zareagować na strzał ostrzegawczy z Brukseli" - pisze dziennik. I dodaje: PiS prezentuje już od czasów kampanii wyborczej, jak można z jednej strony mówić o harmonii, dialogu i wsłuchiwaniu się w głos obywateli, a równocześnie w polityce, mediach i wymiarze sprawiedliwości eliminować jednego przeciwnika po drugim. Miłą twarzą Kaczyńskiego dla publiczności była już wtedy jego wychowanka Beata Szydło. W środę, po tym jak KE zdecydowała, że z powodu najnowszych ataków PiS na <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-trybunal-konstytucyjny,gsbi,24" title="Trybunał Konstytucyjny" target="_blank">Trybunał Konstytucyjny</a> i media nawiąże "dialog", to znowu szefowa rządu musiała się uśmiechać robiąc dobrą minę do złej gry. FAZ zauważa, że "Szydło zdecydowała iść drogą dobrych wiadomości" i przypomina o uspokajaniu mediów przez "jej rozpromienionego rzecznika" oraz o słowach premier, że "polska demokracja ma się dobrze". Dziennik zwraca uwagę na argumenty pani premier, która twierdzi, że o dobrej kondycji polskiej demokracji może świadczyć możliwość demonstrowania na ulicy "bez obaw, że zostanie się aresztowanym", co w ciągu poprzednich ośmiu lat miało być niemożliwe. Gazeta zauważa, że do takich demonstracji w przeszłości dochodziło często. Zdaniem niemieckiego dziennika zadziwiający jest też argument, iż rząd spełnia obietnice wyborcze, "bo w kampanii wyborczej nie było mowy o zamiarze pozbawienia władzy Trybunału Konstytucyjnego". Dziennik opisuje też dalsze argumenty premier Szydło i jej zaproszenie unijnych komisarzy, aby ci rozejrzeli się w Polsce, prowadzili rozmowy i "poznali Polskę". "Uśmiech pani premier słabnął, a im więcej mówiła, tym więcej przewracała w kartkach" - twierdzi FAZ. Gazeta przytacza dalsze argumenty rządu o tym, iż sytuacja w Polsce nie jest niczym szczególnym, bo także w innych krajach UE pojawiają się problemy z TK i mediami. Wspomina też o zarzutach pod adresem opozycji "o donoszeniu na Polskę" oraz propozycję ministra Ziobry, aby bojkotować niemieckie produkty. Największy antagonista Kaczyńskiego W dalszym artykule FAZ korespondent w Warszawie opisuje postać prof. Andrzeja Rzeplińskiego i nazywa go "największym antagonistą Jarosława Kaczyńskiego, który ma z prezesem niejedno wspólne". "Obydwaj są urodzeni w 1949 roku, studiowali w Warszawie prawo, angażowali się w czasach komunizmu w Solidarności - nawet jeżeli Rzepliński przyszedł z lewej strony od komunistycznej partii, która go w 1981 roku wyrzuciła, a Kaczyński z prawej, z narodowo-demokratycznej tradycji przedwojennej Polski. Od tej pory Kaczyński jest liderem prawicy, a Rzepliński angażował się w Fundacji Helsińskiej na rzecz praw człowieka i był ekspertem w ONZ" - twierdzi Konrad Schuller. Gazeta pisze, że przewodniczący Trybunału Konstytucyjnego zapowiedział, iż nie ustąpi w trwającym sporze ani o milimetr, a jego instytucja próbuje obecnie odpierać wszelkie ataki ze strony parlamentarnej większości. "Walka dopiero się zaczęła" - konstatuje FAZ i zauważa, że decyzja KE o uruchomieniu mechanizmu sprawdzającego praworządność w Polsce aktualnie wzmacnia pozycję polskiego TK. Gazeta dodaje, iż Rzepliński zamierza ignorować blokującą prace Trybunału ustawę rządową, dopóki sąd jej nie sprawdzi i chce bronić niezawisłości wymiaru sprawiedliwości. Opr. Róża Romaniec