O tym, że <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-komisja-europejska,gsbi,34" title="Komisja Europejska" target="_blank">Komisja Europejska</a> jest zdecydowana skierować pozew do unijnego Trybunału Sprawiedliwości w Luksemburgu, mówił kilka razy komisarz do spraw migracji Dimitris Awramopulos. Bruksela domagała się bowiem wypełnienia decyzji z jesieni 2015 roku, kiedy większość krajów zgodziła się na obowiązkowy podział uchodźców, którzy przedostali się na Stary Kontynent i przebywają w obozach w Grecji i we Włoszech. Jednak kiedy Komisja zapowiadała pozew, unijny program relokacji jeszcze obowiązywał, był rozpisany na dwa lata. Wygasł we wrześniu tego roku i już nie obowiązuje. Dlatego wiele osób wątpiło, by Komisja zdecydowała się na pozew. Bruksela jednak uznała, że skoro było to obowiązujące unijne prawo, to wszystkie kraje powinny go przestrzegać i przyjąć wyznaczoną liczbę uchodźców. W tej sprawie Komisja przeprowadziła już dwuetapowe postępowanie przeciwko Polsce dotyczące naruszenia unijnego prawa. Polski rząd w piśmie do Komisji wnosił o umorzenie postępowania. Argumentował odmowę przyjmowania uchodźców względami bezpieczeństwa. Podkreślał, że kształtowanie polityki migracyjnej to prawo każdego państwa i zapowiedział, że jest gotów bronić swoich racji przed Trybunałem.