Procedura ochrony państwa prawa, jaka została wszczęta przez Komisję Europejską, nie była poprzedzona żadnymi ekspertyzami ani analizami prawnymi - informuje "Dziennik Gazeta Prawna".
Dziennikarze "DzGP", Zbigniew Parafianowicz i Grzegorz Osiecki w internetowym wydaniu gazety powołują się na swoje źródło zbliżone do rządu. Osoba ta w lutym wystąpiła o "udostępnienie przez KE wszystkich ekspertyz dotyczących sytuacji w Polsce, którymi dysponowało Kolegium Komisarzy w czasie posiedzenia 13 stycznia, na którym podejmowano decyzję w sprawie sytuacji w Polsce".
Chodziło o ustalenie, czy unijni komisarze poprosili prawników o przygotowanie analizy sporu i jego kontekstu.
"DzGP" powołuje się na oficjalną korespondencję, która trwała o 16 lutego do 23 maja. Najpierw urzędnicy mieli zasłaniać się tajnością dokumentu. Wnioskodawca odwołał się jednak od decyzji KE.
W efekcie okazało się, że treść wspomnianego tajnego pliku zawarta jest w ogólnodostępnym dokumencie "Debata orientacyjna na temat ostatnich wydarzeń w Polsce (ramy prawne w dziedzinie praworządności), dokument referencyjny".
Nie było ekspertyz prawnych, a "tajny" dokument Brukseli okazał się "dość ogólnikową informacją w formie pytań i odpowiedzi" - piszą autorzy tekstu.
Więcej na dziennik.pl.