Była wiceminister finansów <a class="db-object" title="Izabela Leszczyna" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-izabela-leszczyna,gsbi,1562" data-id="1562" data-type="theme">Izabela Leszczyna</a> oceniła, że "jeśli rząd PiS zawetuje budżet UE i fundusz odbudowy, to postąpi wbrew polskiej racji stanu i skaże na śmierć tysiące dodatkowych Polaków i Polek". Jak mówiła, kryzys spowodowany pandemią koronawirusa jest tak głęboki, że w Europie jest wola do tego, by powstał, ale może nie objąć Polski. - Jeśli nie będzie w nim Polski, to według szacunków ekonomistów, stracimy mniej więcej 3,5 proc. PKB. To są tysiące miejsc pracy, to są wyższe zarobki dla Polaków, których nie będzie, to jest wreszcie wzmocnienie systemu ochrony zdrowia - wskazała posłanka KO. Jak dodała, wykluczenie Polski z funduszu odbudowy "będzie naprawdę pierwszym krokiem do 'polexitu' ". Zwróciła uwagę, że decyzja o wprowadzeniu mechanizmu powiązania dostępu do środków unijnych i praworządności już zapadła. "To jest walenie głową w mur" - Nie dajmy się manipulować PiS-owi. (...) Powiązanie budżetu z praworządnością po prostu już w porządku prawnym Unii Europejskiej jest, więc to, co dzisiaj robi Morawiecki, to jest walenie głową w mur, ale niestety ten mur nie runie - przekonywała Leszczyna. - Może się stać jedynie to, że premier Morawiecki się poobija, ale specjalnie nam to przykrości nie sprawi, natomiast ogromną tragedią dla Polski będzie to, że konsekwencje finansowe i polityczne dla mieszkańców naszej ojczyzny, będą po prostu dramatyczne - podkreśliła była wiceminister finansów. Odniosła się do wypowiedzi posłów Kowalskiego i Krajewskiego, którym zarzuciła szereg "kłamstw i manipulacji". - Poseł Kowalski powiedział: 'odbiorą nam pieniądze za ideologię. To jest bzdura. Rozporządzenie mówi jasno, że jeśli będzie zagrożenie uszczerbku finansów unijnych z powodu braku praworządności w konkretnym kraju UE, to wtedy uruchamiana jest procedura - powiedziała Leszczyna. Polemizowała też ze stwierdzeniami polityków PiS i SP, że to prezydencja niemiecka próbuje narzucić Polsce powyższe rozporządzenie. Przypomniała, że jego projekt powstał w 2018 roku w Komisji Europejskiej, następnie przeszedł całą procedurę legislacyjną, z udziałem m.in. Parlamentu Europejskiego, a w lipcu tego roku zgodę na wprowadzenie mechanizmu dała Rada Europejska, w której uczestniczył premier Mateusz Morawiecki. Więcej korzyści mają bogate państwa? Izabela Leszczyna przekonywała ponadto, iż posłowie Zjednoczonej Prawicy kłamią twierdząc, iż wspólny unijny rynek (a wraz z nim swobody przepływu: kapitału, towarów, usług i osób) więcej korzyści przynosi bogatym państwom zachodnim, niż Polsce. - Po wejściu do UE zyski firm w Polsce wzrosły o 180 proc., a w tzw. starej Unii - o 44 proc., a PKB per capita wzrosło w Polsce o 80 proc., a w "starej Unii" w tym samym czasie - o 12 proc. Jak można w ogóle wygadywać takie bzdury? - pytała była wiceminister finansów. Dowodziła ponadto, iż wbrew twierdzeniom polityków obozu rządzącego, to ówczesny premier Donald Tusk w 2013 r. wynegocjował dla Polski większe środki w ramach budżetu UE niż w tym roku Mateusz Morawiecki. Różnica - jak podkreślała - bierze się stąd, iż obecnie rządzący do pełnej kwoty potencjalnych funduszy dla Polski wliczają to, co możemy otrzymać z funduszu odbudowy, który nie był wówczas potrzebny, bo nie było pandemii. - To jak porównywanie psa z kotem - uznała posłanka. Jacek Saryusz-Wolski krytykuje wypowiedź Gowina Wicepremier Jarosław Gowin na konferencji w Brukseli przekonywał, że możliwy jest kompromis w sprawie budżetu UE i mechanizmu warunkowości.- Nawet jeżeli nie w formie otwarcia na nowo dyskusji nad kształtem tego rozporządzenia, to w postaci wiążących deklaracji interpretacyjnych - powiedział. Wypowiedź Gowina skrytykował w piątek europoseł PiS Jacek Saryusz-Wolski. "Deklaracja interpretacyjna do bezprawnego/łamiącego Traktat o UE rozporządzenia ws. warunkowania budżetu tzw. praworządnością, potwierdzona przez Radę Europejska, która według art. 15 Traktatu o UE nie pełni roli prawodawczej, nie ma żadnej mocy prawnie wiążącej, jest pułapką negocjacyjną, sprzeczną ze stanowiskiem Polski" - napisał europoseł PiS na Twitterze. Kolejna tura negocjacji budżetowych w UE odbędzie się 10-11 grudnia podczas szczytu Rady Europejskiej. Unijni liderzy podejmą próbę rozwiązania obecnej sytuacji, w której Polska i Węgry zapowiadają zawetowanie projektu wieloletnich ram finansowych UE na lata 2021-2027, w związku z rozporządzeniem dotyczącym powiązania dostępu do środków unijnych z kwestią praworządności. Wieloletni budżet UE na lata 2021-2027 musi być przyjęty w pakiecie z funduszem odbudowy wartym 1,8 bln euro oraz mechanizmem powiązania środków unijnych z kwestią praworządności. Tekst rozporządzenia w sprawie uwarunkowania funduszy unijnych od przestrzegania praworządności został w listopadzie potwierdzony większością kwalifikowaną państw członkowskich na posiedzeniu ambasadorów państw członkowskich. Polska i Węgry zagłosowały przeciw, uzasadniając to tym m.in., że rozporządzenie zawiera rozwiązanie pozatraktatowe. Rozporządzenie akceptowane jest kwalifikowaną większością głosów państw członkowskich, decyzje w kwestii wieloletniego budżetu UE oraz funduszu odbudowy wymagają jednomyślności.